Jako jednostka o usposobieniu melancholijnym, lubię od czasu do czasu poddać się jej działaniu. Oddać się w jej łagodne ręce i powrócić do świata sprzed lat. Dzieje się tak zwłaszcza gdy wracam do mego rodzinnego miasta, które to kocham po dziś dzień. Powrót do miejsc tak dobrze znanych, z którymi wiąże się tak wiele wspomnień jest czymś naprawdę niezwykłym. To jakby ponowne wejście do "rzeki dzieciństwa", zanurzenie się w niej i wsłuchanie w jej szum. Tani sentymentalizm? Być może, ale sprawia on, że mam do czego wracać, za czym tęsknić i o czym marzyć. Jedna z takich wypraw zakończyła się serią zdjęć obiektów i miejsc, które to tkwią w mej pamięci od lat. I nie chodzi tu o to, że wydarzyło się w nich coś istotnego czy przełomowego. To raczej aura tych miejsc sprawiła, że pamięć o tych miejscach jest ciągle żywa. Jak mniemam nie jestem w tym odosobniony, bo któż z nas nie wraca pamięcią do czasów gdy trawa była zieleńsza, a życie jakby prostsze. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć zrobionych jakiś rok temu, a które to żal mi trzymać w folderach na komputerze. Niechaj swym klimatem i aurą tajemniczości ubarwią tego bloga.
fot. 1 Nieczynny dworzec kolejowy w Gostyniu, miejsce niemal magiczne (przynajmniej dla mnie). Czekało się tu nie tylko na pociągi, ale także przychodziło na wagary.
fot. 2 Zdjęcie semaforów, dla wszystkich miłośników nowel kolejowych Stefana Grabińskiego. Swoją drogą, żelazna kolej parowa to rzecz, dla której warto było się urodzić w minionym stuleciu.
fot. 3 Fragment szyn tuż przed przejazdem kolejowym. To stąd parowe lokomotywy, a później pociągi elektryczne wyruszały w dalszą podróż.
fot. 4 Dworzec w pełnej okazałości. Widok od strony peronów. Brakuje tu tylko jednego - parowozów.
fot. 5 Zdjęcie tablicy z nazwą miasta, przeznaczoną już tylko i wyłącznie dla pasażerów pociągów widmo.
Dziś poprzestanę na wybranych fotografiach z dworca kolejowego, który to uwieczniłem niemal z każdej strony. Warto mieć na zdjęciach miejsca, o których nie chcemy zapomnieć. Po latach zawsze można do nich wrócić, odtworzyć zapomniane szczegóły, a przede wszystkim nakarmić wyobraźnię.
Jakub "Negative" Karczyński
Można narzekać na stan polskiego taboru kolejowego, można i pewnie zasadnie krytykować zmiany, jakie zaszły w PKP na przestrzeni ostatnich kilku lat, ale ja uwielbiam te nasze wiejskie i małomiasteczkowe dworce, budki dróżników na pustkowiach, stukot kół i oglądanie lasów, jezior i falujących pól zza szyb pędzącego pociągu. Uważam to za jedną z większych życiowych przyjemności - usiąść w przedziale, nie czytać, nie słuchać muzyki, nie rozmawiać - tylko patrzeć i odpoczywać. Mógłbym tak jeździć ze Szczecina do Przemyśla i bym się nie znudził. W dniu kiedy nasze stare poczciwe wagony, zastąpią te nowoczesne, szybkie, czyste i pachnące, podróż koleją straci dla mnie cały urok.
OdpowiedzUsuń