14 maja 2013

POWRÓT Z GWIAZD


Zamknięty w czterech ścianach przez różyczkę, oglądam świat przez szybę, niczym astronauta Chris Hadfield naszą planetę. Ten niezwykle sympatyczny pan, zaskoczył nas wspaniałym wykonaniem utwory Space Oddity, z repertuaru Davida Bowie. Zapewne większość z Was, zdążyła już posłuchać jego wersji, bo informowały wczoraj o tym wszystkie dzienniki, a pozostali, którym umknął ten fakt, niechaj jak najszybciej nadrabiają zaległości.



Osobiście słucham tej piosenki po kilka razy dziennie, bowiem zachwyca mnie nie tylko wykonanie Chrisa, ale i teledysk nagrany w przestrzeni kosmicznej. Może to co za chwilę napiszę uznacie za herezję, ale wersja Chrisa Hadfielda podoba mi się bardziej od oryginału. Wpływ na to ma także piękna aranżacja, wykonana już na gruncie ziemskim. Trudno nie wzruszyć się w momencie gdy Chris śpiewa: Siedzę w cienkiej, blaszanej puszcze / Daleko poza światem / Planeta Ziemia jest tak niebieska / I nie pozostało już nic do zrobienia. Czuć tu emocje i szczerość, o jakich nie śniło się wielu ziemskim gwiazdeczkom. Co jeszcze sprawia, że utwór ten tak chwyta za serce? Myślę, że duże znaczenie ma także kontekst, który uwiarygadnia tę piosenkę. Pożegnanie Chrisa Hadfielda z Międzynarodową Stacją Kosmiczną i powrót z gwiazd na błękitną planetę, nadaje jej wymiar niemal autobiograficzny. Lądowanie nastąpiło dziś o 4:30 czasu czasu polskiego i odbyło się bez problemów. Jak sądzę, prawdziwa kosmiczna karuzela dopiero przed Chrisem. Wywiady, koncerty, autografy, spotkania w szkołach, a w przyszłości pewnie i książka o pobycie w kosmosie. Kto wie, może nawet sam Bowie w ramach uznania, zaprosi go na scenę do wspólnego wykonania Space Oddity. W końcu jak często zdarza się okazja by poznać prawdziwego człowieka z gwiazd?

Jakub "Negative" Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz