01 maja 2013

PRZESŁUCHANIE 08

Po dłuższej nieobecności powracam do cyklu "Przesłuchanie", by rzucić nieco światła na płyty kręcące się w moim odtwarzaczu. Jest ich całkiem sporo, ale nie wszystkie jeszcze zdążyły utrwalić się w mej pamięci stąd też wybór ograniczę do tych już poznanych. Na pierwszy ogień idzie ...

CLAN OF XYMOX  "KINDRED SPIRITS" (2012)


Ostatnia płyta sygnowana logiem Clan Of Xymox, to nic innego jak zbiór piosenek, które kształtowały wrażliwość Ronny'ego Moorings'a. Nie powinno więc dziwić sięgnięcie po utwory takich grup jak Joy Division, The Cure, Depeche Mode, New Order czy Shocking Blue. No dobra, ten ostatni wybór może trochę dziwić, ale sami przyznajcie, że trudno uwolnić się od refrenu Venus. Jak można wyczytać z notki dołączonej do płyty, był to jeden z pierwszych singli młodego Ronny'ego. Utwory składające się na ten zestaw to wersje w większości nie odbiegające od oryginałów. Różnica polega tylko na zastosowaniu innych instrumentów i przefiltrowaniu tego przez stylistykę Clan Of Xymox. Co z tego wyszło? Na pewno nic rewolucyjnego, ale też nic czego trzeba by się wstydzić. To po prostu taki Clan Of Xymox jaki znamy z ostatnich płyt tyle tylko, że zanurzony w rzece swej młodości. Osobiście polecam zwrócić uwagę na utwory A Forest (The Cure), Something I Can Never Have (Nine Inch Nails), Decades (Joy Division) czy znany już z EP-ki Heroes (David Bowie). "Kindred Spirits" to dobry przerywnik, wypełniający czas oczekiwania na kolejny album Clan Of Xymox. Rzecz z gatunku ciekawostek, ale na pewno nie raz wrócę do tej płyty by przypomnieć sobie, któryś z wyżej wymienionych coverów.

ocena: 7/10

TIAMAT "THE SCARRED PEOPLE" (2012)


Po przyciężkawym albumie "Amanethes" (2008), Tiamat powrócił w bardziej melodyjne rejony i po raz kolejny nagrał płytę obok, której nie sposób przejść obojętnie. Zdolności kompozytorskie lidera są chyba niewyczerpane, a zmysł melodyczny wyostrzony jak grot strzały. Próżno tu szukać słabych utworów, bo każdy czymś urzeka i zachwyca. Nawet cover Lany Del Rey w interpretacji Tiamatu, brzmi jakby była to ich własna kompozycja. Polecam wsłuchać się w solówki gitarowe, które są prawdziwą ozdobą tego albumu. Jeżeli jednak wolicie bardziej metalowe oblicze zespołu, to pewnie rozczaruje was ten krążek, jednak jeśli kochacie Tiamat przefiltrowany przez stylistykę grupy Pink Floyd, to bierzcie ten album w ciemno. Nie ukrywam, że wiele obiecywałem sobie po tej płycie, a jak wiadomo im większe wymagania tym większe może być rozczarowanie. Na szczęście nie w tym przypadku. Tiamat udowodnił, że kto jak kto, ale oni potrafią tworzyć muzykę mrocznego romantyzmu najwyższej próby. Podejrzewam, że Tomasz "Nosferatu" Beksiński byłby oczarowany tym albumem, a wraz z nim połowa Polski. Niestety "Nosferatu" już nie nadaje, przez co siła rażenia "The Scarred People" zapewne nie będzie tak wielka i dotrze tylko do garstki najwierniejszych fanów. Pozostali niech żałują, bo jest czego.

ocena: 9/10

Jakub "Negative" Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz