26 listopada 2023

NOSFERATU


Nie śledzę rocznic, nie korzystam z kalendarza, ani tym bardziej nie zaglądam co dzień do kalendarium. Nie czuję takiej potrzeby. Są jednak takie daty, które przylgnęły do mej pamięci jak choćby dzień 26 listopada, w którym to urodziny obchodził Tomasz Beksiński. Człowiek, który zaraził sporą część polskiego społeczeństwa starym rockiem, odkrył piękno w mrokach gotyku oraz odkurzył wiele archiwalnych ścieżek dźwiękowych. Kochał stare horrory, uwielbiał westerny, a nade wszystko podziwiał Jamesa Bonda. Kto wie, może nawet marzyło mu się by wieść życie jak Bond. Nie dane mu jednak było zasmakować tych przyjemności. Stworzył za to siebie, a właściwie swoje alter ego, które w mroku nocy szeleściło peleryną i pobłyskiwało wampirzymi kłami. Słał przy tym w eter muzykę, w której odbijała się jego wrażliwość, ale też piętnował słowem absurdy otaczającej go rzeczywistości. Nie czuł się dobrze w świecie coraz bardziej zdominowanym przez technologię. Twierdził, że urodził się sto lat za późno. Konfrontacja ze współczesnym światem bywała dla niego niekiedy bolesna i potęgowała w nim przekonanie o swym niedopasowaniu. Przeżywał intensywnie każdą porażkę, którą zgotowało mu życie. Gdy piszę te słowa, z telewizyjnej reklamy dobiegają właśnie dźwięki Night In White Satin The Moody Blues. Tomek uwielbiał ten utwór i głęboko się z nim identyfikował. The Moody Blues chyba silnie naznaczyło Tomka bowiem wielokrotnie powracał do tej muzyki, która jak przypuszczam, dawała mu poczucie bezpieczeństwa. Dźwięki starego rocka podtrzymywały dla niego iluzję świata, w którym honor i miłość traktowano nad wyraz poważnie. Były jak tarcza, która miała go ochronić przed cierpieniem, ale jak dobrze wiemy nie zawsze się to udawało. Suma wszystkich tych ran sprawiła, że zdecydował się nie wkraczać w XXI wiek. Atmosfera końca wieku idealnie wpisywała się w konstrukt psychiczny Tomka, w którym to postać romantycznego wampira zamyka się w swym zamczysku zanim wtargną do niego demony nowoczesnego świata. Odszedł na własnych zasadach, ale nie zniknął z naszej pamięci, a jego ukochana muzyka żyje w nas po dziś dzień. Pomyślmy więc o nim ciepło, w dniu jego 65 urodzin.


Jakub Karczyński

2 komentarze:

  1. Oj pamiętam Jego audycje, czysta magia, jak raz się posłuchał to już na zawsze siedzi to w środku
    Nephilim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, audycje Tomka były jedyne w swoim rodzaju. Potrafił opowiadać o muzyce w sposób zupełnie wyjątkowy i zarażać swym entuzjazmem słuchaczy. Kultowy status takich wykonawców jak choćby The Legendarny Pink Dots to głównie jego zasługa. Szkoda, że dziś nie ma już takich radiowców.

      Usuń