Normalny słuchacz gdy kupuje płytę to nabywa ją raz i na tym sprawa się zwykle kończy. Czasem decyduje się na jej ponowny zakup, gdy pojawia się jakieś wydanie rocznicowe, wzbogacone o dodatkowe nagrania. W przypadku kolekcjonerów płyt sprawa wygląda nieco inaczej. Ich zbiory pełne są zdublowanych albumów, które dla zwykłego zjadacza chleba będą niepotrzebnym wydatkiem i zbędnym zagracaniem półek. Jednakże jeśli dobrze by się zagłębić w temat szybko okaże się, że płyta płycie nie równa. Aby nie być gołosłownym posłużę się przykładem płyty "Pandemonium" (1994) grupy Killing Joke. Przed kilkoma dniami udało mi się pozyskać, a właściwie odzyskać album w wersji wydanej przez ZOO Entertainment/BMG, której kiedyś się nieopatrznie pozbyłem. Ta edycja charakteryzuje się fioletowym nadrukiem na płycie. Posłałem ją w świat z chwilą zakupienia remastera z 2005 roku, ale po pewnym czasie zrozumiałem swój błąd. Próbując go naprawić zakupiłem przed kilkom laty starą edycję, ale okazało się, że to zupełnie inne wydanie bowiem nadruk na płycie wydanej przez Butterfly Recordings/Rough Trade był granatowo żółty. Trochę gryzło mi się to kolorem poligrafii więc sukces był połowiczny. Gdy zestawiłem ze sobą obie edycje okazało się, że nawet okładki się różnią począwszy od wyrazistości liter, a skończywszy na kadrowaniu. Obraz z okładki dla Butterfly Recordings/Rough Trade jest większy, ale większy nie znaczy lepszy. W mojej ocenie okładka dla ZOO Entertainment/BMG wypada dużo lepiej choćby ze względu na fakt wyrazistości kolorów oraz spójności w doborze barw. Oceńcie zresztą sami.
ZOO Entertainment/BMG |
Butterfly Recordings/Rough Trade |
Największe kuriozum o jakim usłyszałem to reedycja tej płyty dokonana w 2020 roku gdzie na przodzie okładki zamieszczono napis "front cover", a z tyłu "back cover". Tak na wypadek, gdyby ktoś miał wątpliwości.
Jak widzicie diabeł tkwi w szczegółach.
Jakub Karczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz