30 stycznia 2014

CLOSTERKELLER "NERO" (2003)


Płyta "Graphite" w 1999 roku miała definitywnie zamknąć dyskografię grupy Closterkeller. Anja wydała oświadczenie i wydawało się, że ikona gotyckiego rocka, podtrzymywać będzie swą legendę wyłącznie na koncertach. Na szczęście deklaracje artystów, nie zawsze się spełniają, dzięki czemu od tamtego czasu otrzymaliśmy jeszcze trzy albumy sygnowane logiem Closterkeller.

Ponowne wejście do kolorowego świata Anji Orthodox, rozpoczęliśmy od zanurzenia się w czerni. Zmysłowa, ale i niezwykle mroczna okładka, doskonale komponuje się z tytułem płyty. "Nero" w języku włoskim oznacza bowiem kolor czarny i nie brak tu dźwięków zrodzonych z tych barw. Pierwsze zetknięcie z tym albumem może być zaskakujące dla dotychczasowych fanów. Przede wszystkim zauważalnie wzrósł udział elektroniki, która odświeżyła nieco przykurzone szaty i nadała innego wymiaru tej muzyce. Zmiany nastąpiły też w sferze konstruowania piosenek. Przykładem może być utwór Patrząc jak toniesz, który pozbawiony jest klasycznej struktury zwrotka - refren - zwrotka. Początkowy mrok i motoryka zostają zestawione z cudownie lekkimi (folkowymi?) zaśpiewami Anji, w końcówce utworu. Ten kontrast sprawia, że kompozycja nabiera mniej oczywistego charakteru i doskonale odświeża formułę gotyckiego rocka. Nawet w bardziej konwencjonalnych utworach jak choćby Podziemny krąg zespół wplata intrygujące fragmenty muzyczne (męski chór). Inspiracją do jego napisania stanowił film Davida Finchera "Fight Club" z niezapomnianymi kreacjami Edwarda Nortona oraz Brada Pitta. Warto także zwrócić uwagę na utwór Jak o kamień deszcz, bowiem to jedna z perełek tego albumu. Niczym specjalnie nie zaskakuje, ale wszystkie klocki są na swoim miejscu. Tak właśnie w mojej opinii, brzmi sztandarowy Closterkeller. Świetny tekst dotyczący kobiecych manipulacji, dopełnia równie wspaniała muzyka, do której powracam z największą przyjemnością.
Przed laty w wywiadach prasowych, Anja opowiadała o utworze Królowa, jako o najmocniejszym punkcie tego albumu. Osobiście wskazałbym raczej na monumentalny jak gotycka katedra utwór Miraż. Niezwykle sugestywny tekst opowiadający o zmarnowanym czasie poświęconym na służenie Bogu, to kolejny głos w sprawie wiary. Jego ateistyczny wydźwięk nie powinien nikogo dziwić, bowiem Anja to zdeklarowana ateistka. Poza wspaniałą warstwą tekstową, równie wielkie wrażenie robi oprawa muzyczna. Dźwięki fletu wprowadzające w utwór, kojarzą mi się z pastuszkiem, który prowadzi stado bezmyślnych owiec gdzieś w dal. Przypadek? Być może, ale doskonale wpisuje się on w tę opowieść. Osobną sprawą są wokalizy Anji, które wzbijają się tu na szczyty swoich możliwości i nie pozostawiają wątpliwości, kto dzierży ster na krajowej scenie gotyckiego rocka. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to polecam wysłuchać utworu Poza granicą dotyku, będącego jedną z najpiękniejszych ballad w dorobku Closterkellera.

Ucieszył mnie ich powrót w 2003 roku i nadal pilnie przyglądam się ich karierze oraz niecierpliwie wyczekuję kolejnych nagrań. Albumem "Nero" udowodnili, że w ich głowach wciąż są wspaniałe pomysły, których nie warto chować do szuflady. Odświeżenie formuły grania za sprawą włączenia do niej elektroniki, okazało się strzałem w dziesiątkę. Lata płyną, a Closterkeller nabiera smaku, niczym wino z najlepszych winnic. Udowodnili to płytami "Nero" (2003), "Aurum" (2009) czy "Bordeaux" (2011). Mam nadzieję, że ta historia będzie jeszcze trwać, bo żal kończyć opowieść w najsmakowitszym momencie.

Jakub Karczyński

2 komentarze:

  1. Czytałem ostatnio, że z Closterkeller odeszli Mariusz Kumala i Krzysztof Najman, co jednak nie doprowadziło do rozłamu grupy. I dobrze, bo również z chęcią sięgam po twórczość Clostera. Mają co prawda spory dorobek, ale wciąż tworzą porządną muzykę i szkoda, by to przerywali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, też o tym czytałem i strasznie żałuję, że posypał się ten skład, bo był po prostu wymarzony. Mam nadzieję, że Anja szybko zreorganizuje ekipę i podaruje nam w niedalekiej przyszłości nową płytę.

    OdpowiedzUsuń