07 stycznia 2014

TOP 10 ~ 2013


Każdy kto choć raz próbował zestawić podsumowanie roku, wie, że to niełatwa sprawa. Muzyki nie da się tak matematycznie wyliczyć, zmierzyć i zważyć. Dlatego też nie należy podchodzić do tego śmiertelnie poważnie. Potraktujcie to jak zabawę, a zaoszczędzicie sobie bólu głowy. W skład mojego zestawienia wchodzą płyty, które po prostu najbardziej polubiłem i do których wracam z największą przyjemnością. Nie sugerowałem się opiniami krytyków, zestawieniami w branżowych pismach, bo to w końcu moje podsumowanie. A przedstawia się ono następująco: 


1. She Past Away "Belirdi Gece"

Oto czarny koń tegorocznego podsumowania. Ta turecka grupa okazała się dla mnie największym zaskoczeniem, a muzyka jaką zaproponowali to piękne nawiązanie do tradycji mrocznego grania z lat osiemdziesiątych. Albumem "Belirdi Gece" udowodnili, że granie w starym stylu nie musi być archaiczne i nosić znamiona epigoństwa. Ten niespodziewany cios, wyprowadzony z terenów Turcji, zaskoczył nie tylko mnie, ale i całą mroczną scenę.

2. Ania Rusowicz "Genesis"

Jak pięknie bawić się muzyką z przeszłości, pokazała nam Ania już na swym debiucie. Tym razem wychodzimy z bigbitu i wkraczamy na pola porośnięte psychodelią. Tym ruchem Ania zaszachowała całą krajową konkurencję. Szach i mat.

3. Alison Moyet "The Minutes"

Niezwykła to płyta. Czasami nastrojowa, kiedy indziej dynamiczna i napełniająca człowieka pozytywną energią. Połączyć ogień z wodą, to duża sztuka, a Alison udało się to nad wyraz pięknie. Szkoda, że takie płyty przechodzą gdzieś bokiem i znikają zalane tonami tandety.  

4. Black Sabbath "13"

Mało kto wierzył, że Ozzy Osbourne powróci do składu Black Sabbath. Jeszcze mniej osób wierzyło w nagranie płyty, ale marzenia mają to do siebie, że czasem się spełniają. Pechowa trzynastka ukazała nam swe inne oblicze. Przesiąknięte mrokiem, powłóczyste, niczym marsz zombie i do tego okraszone szaleńczym głosem Ozzy'ego. Czy to wystarczający powód by znów zacząć odwiedzać cmentarze? Zdecydowanie tak!

5. The Mission "The Brightest Light"

Nie zachwyciła mnie na początku nowa muzyka od grupy The Mission. O wejściu do grona dziesięciu najlepszych płyt 2013 nawet nie myślałem, a jednak wraz upływem czasu łapałem się na tym, że wracam do tych nagrań. Nie z musu, ale z przyjemności jaką daje mi słuchanie tych utworów. "The Brightest Light" to jak bomba z opóźnionym zapłonem. Swoją moc ma, ale na efekty trzeba chwilę poczekać.

6. Airbag "The Greatest Show On Earth "

Od chwili, gdy po raz pierwszy usłyszałem w radiowej Trójce utwór Colours, zachwyciłem się tym norweskim zespołem. Bez wątpienia mają panowie lekką rękę, do komponowania niezwykle pięknych utworów. Ich trzecia płyta nie oszołomiła mnie, aż tak bardzo jak "All Rights Removed", ale nadal jest to granie, które chwyta za serce i przenosi nas w inny wymiar i czas.

7. Fish "A Feast Of Consequences"

Legendarny wokalista Marillion powrócił z nowym, rybnym daniem. Polecam więc zarzucić wędkę i upolować tę rybkę, bo smak jej jest jedyny i niepowtarzalny. Jak to w przypadku Fisha, znów mamy do czynienia z tekstami wydobytymi z najgłębszych pokładów trzewi i oblane nie mniej smakowitą muzyką. Po jej wysłuchaniu, mam jednak wątpliwości kto tu robi za rybkę, a kto za rybaka. Niemniej, polecam złapać się na ten haczyk.
 
8. Nick Cave & The Bad Seeds "Push The Sky Away"

Nick Cave znów zaskakuje. Po rozkrzyczanym i rzężącym Grindermanie, tym razem Cave prezentuje swe niezwykle wyciszone oblicze. Nadal jednak potrafi zaczarować słuchacza i co najważniejsze, przykuć go do głośników. Za takie utwory jak Mermaids czy nagranie tytułowe, można oddać duszę bez mrugnięcia okiem.

9. Clannad "Nadur"

W minionym roku poza grupą Black Sabbath, z niebytu powrócił też najwybitniejszy przedstawiciel sceny folk. Cieszy mnie to niebywale, bo "Nadur" wskrzesza to co w tej muzyce najpiękniejsze. Nie brak tu ciepła domowego ogniska, jak i mistycyzmu zawartego w legendach, przekazywanych sobie z pokolenia na pokolenie. Tradycja rodzinnego muzykowania kolejny raz udowadnia, że jest w stanie przebudzić ducha lasu, zaklętego gdzieś w lasach Sherwood. 

10. Deep Purple "Now What?!"

Na taki album czekali od lat miłośnicy hard rocka. Nie dziwi mnie, że bryluje on w zestawieniach. A czemu u mnie tak nisko? Niby wszystko na swoim miejscu, niemniej pięknych solówek Morse'a jest tu tyle co kot napłakał, a o utworach pokroju Haunted czy Sometimes I Feel Like Scereaming możecie tylko pomarzyć. Mimo tych mankamentów to i tak jeden z ich najlepszych albumów.

Jakub Karczyński
 

5 komentarzy:

  1. Będę się upierał przy swoim,ale brakuje mi w tym zestawieniu ostatniego krążka NEW MODEL ARMY,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też. Zdecydowanie płyta roku!

      Usuń
  2. New Model Army to zespół, który bardzo cenię i niecierpliwie wyczekuję kolejnych płyt. Niestety, nowy album nie wzbudził we mnie większych emocji. Słucha się go bardzo przyjemnie, ale brak mi tam utworów, które powodują, że krew szybciej krąży w żyłach, a serce chce wyskoczyć z piersi. Nie ma tu ani tak pięknych ballad jak choćby 'Purity' czy "Lullaby", ani tak wzniosłych hymnów jak '51st State'. Z tej też przyczyny nie załapał się ten album do mojego TOP10. Niemniej cieszę się, że znajduje on swoich zwolenników.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Jakubie !
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku !
    Od jakiegoś czasu obserwuję Twój blog i cieszy mnie to że pasjonaci muzyki nadal aktywnie działają i propagują wartościowe dźwięki. Brzmi to trochę może patetycznie ale tak to odbieram. Ja nawet nowe płyty zawsze jakoś tak podświadomie porównuję do dokonań z lat 80-tych, czyli mojej ukochanej dekady w muzyce. Nie chodzi tylko o weteranów ale również o nowe twarze. Wbrew pozorom co roku udaje mi się kilka perełek odnaleźć jeśli nie mi osobiście to dzięki takim osobom jak Ty. Spojrzałem na Twoje zestawienie i przyznam nic nie mówiło mi miejsce pierwsze. Co to takiego "She Past Away". Zupełnie przegapiłem. Jedno przesłuchanie wystarczyło aby polubić ich płytę - no prawdziwa słodycz spłyneła do moich uszu. Poprosiłem siostrę aby posłuchała kilku dźwięków - pierwsze co stwierdziła - o rany, Fields of The Nephilim nagrali rewelacyjny album. To coś nowego ? Mi też kojarzy się z nimi, trochę jakby miejscami siostrzyczki miłosierdzia, jakiś wcześniejszy The Cure, trochę The Mission. To lubię. Strzał w 10.
    Muszę mieć nastrój na takie granie - ale jak już jest to nic innego nie nastawiam w odtwarzaczu. Życzę sobie i wszystkim słuchaczom tylko takich fajnych dźwieków w tym nowym 2014 roku. Co do innych pozycji w Twoim zestawieniu - z racji tego że to subiektywna ocena, to czego słuchałeś i polubiłeś w ubiegłym roku nie za bardzo wypada mi oceniać - jedyne co - to powiem tak - długo przekonywałem się do nowego dziecka Nicka Cave'a - ale jest tam kilka nieziemskich utworów, popieram że jest na Twojej liście. Nigdy nie słuchałem Osbourne'a i spółki ale utwory singlowe nawet mi podchodziły czyli grają nadal czadowo, nie mogę się jakoś przekonać do The Mission - no sorry, dla mnie to już nie to - pokochałem ich za "Gods Own Medicine" i takiego Wayne Hussey'a lubię. Tu jestem niereformowalny. Nie znam ostatniego Clannad i to też muszę nadrobić, mam nadzieję, że się nie zawiodę.
    Pozdrawiam
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym tylko podzielić się swoim entuzjazmem :) Słucham podsuniętego Airbagowego "Identity" i jestem absolutnie zaczarowana, dziękuję. Cudowne.

    OdpowiedzUsuń