22 grudnia 2012

ZAGŁADA, KTÓREJ NIE BYŁO

 „W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.”


Czesław Miłosz


Kalendarz w moim komputerze pokazuje datę 22 grudnia 2012 roku. Przeżyliśmy zatem koniec świata wieszczony przez Majów i jest dokładnie tak jak pisał Czesław Miłosz w powyższym wierszu. Nawet jeśli nie nastąpił koniec świata w skali makro, to zapewne nie brakowało takich końców w skali mikro. Tragedie zdarzają się przecież codziennie. 

Gdy spoglądam na ową datę, wracam myślami do dnia 22 grudnia 2001 roku, gdy odchodził od nas Grzegorz Ciechowski. Cofam się w czasie do 24 grudnia 1999 roku, gdy Tomasz Beksiński przechodził do lepszego świata. I choć o Beksińskim usłyszałem dopiero kilka lat po jego śmierci, to audycje, felietony i muzyka jakie dane mi było poznać w trybie zaocznym, sprawiły, że mój świat zmienił się raz na zawsze. Jak wielki wpływ miał Tomasz Beksiński na wielu z nas, niech świadczy fakt, że zapewne nie jestem jedynym, który trzynaście lat po jego śmierci, wciąż wraca do jego audycji oraz muzyki. Na dwa dni przed kolejną, smutną rocznicą, wyciągam ze swojej płytoteki albumy grup Yes, Wishbone Ash, Renaissance, Eloy, Earth And Fire czy choćby Black Sabbath, którego płytę "Sabbath Bloody Sabbath", katowałem wczoraj niemiłosiernie. Pięknie się tego wszystkiego słucha, lecz najbardziej doskwiera brak głosu przewodnika Beksińskiego, który o muzyce opowiadał jak nikt inny. 

Jakub "Negative" Karczyński 

PS Do zilustrowania tego wpisu posłużył mi obraz "Zagłada Sodomy", autorem, którego jest francuski malarz Jean-Baptiste Camille Corot. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz