19 października 2024

KOLEKCJONERSKIE DNA


Październik już na półmetku, a tu wciąż za oknem piękne słońce. Nic tylko cieszyć się jesienią. I tak też robię, nabywając kolejne płyty, którymi to nastrajam się w sposób jak najbardziej pozytywny pomimo tego, że muzyka na nich zawarta do najweselszych nie należy. Ot, taki paradoks. Odebrałem właśnie przesyłkę z Serpent.pl, wewnątrz której skrywało się najnowsze wydawnictwo grupy The Wolfgang Press. Zamówiłem sobie rzec jasna płytę CD bo jak wiecie to właśnie ten nośnik jest dla mnie ideałem. Nie winyl, nie kaseta, a właśnie srebrny dysk. Cieszy mnie w związku z tym, że jego sprzedaż znów zaczyna rosnąć. Oby ten trend się utrzymał. Kto wie, może wrócimy jeszcze do czasów ekscytacji nośnikami. Kolekcjonerstwo być może znów stanie się sposobem na życie i pasją, która odciągnie nieco ludzi od smartfonów. Pięknie by było gdyby w szkołach na przerwie między lekcjami, dzieciaki ekscytowały się zdobyciem jakiejś rzadkiej płyty, a oczy rówieśników płonęłyby z zazdrości. Brzmi jak marzenie ściętej głowy, ale skoro udało ożywić się modę na winyle to może i z kompaktami też się uda. Ja swoje piękne chwile z nośnikami mam już zakodowane w DNA i trwam w tej miłości pomimo burz i sztormów. Nigdy się ich nie wyrzekłem bo przecież dostarczyły mi tylu pięknych chwil i emocji, o których wciąż pamiętam pomimo upływu lat. Owszem, wkurza mnie jak słyszę pytanie: "A kto jeszcze kupuje dziś płyty CD skoro wszystko jest na Spotyfy?" Pozwólcie sobie więc powiedzieć, że nie wszystko. Nawet jeśli znajdziesz danego wykonawcę to nie jest powiedziane, że będziesz miał dostęp do pełnej dyskografii. W domowej płytotece też rzec jasna możesz nie mieć jakiegoś albumu, ale jak już go kupisz to on jest i możesz sobie do niego wracać niezliczoną ilość razy. Nikt ci go nie wykasuje, nie zastąpi nowszą wersją bez pytania cię o zdanie, a tym bardziej nie będzie upominał się co miesiąc o zapłatę. I w tym właśnie tkwi siła płyt. Jak najdzie mnie ochota to wyciągnę ją sobie z regału i posłucham, bez zdawania się na łaskę platform streamingowych. Ktoś powie, że wygodniej jest sobie kliknąć niż nastawić płytę, ale czy w życiu chodzi tylko o wygodę? Gdyby tak było to nikt dziś nie kupowałby płyt winylowych. Nie chce już mi się tłumaczyć ludziom czemu wciąż słucham muzyki z płyt bo przecież to i tak do niczego nie prowadzi. Jeśli nie połknąłeś tego bakcyla za dzieciaka to już raczej nie załapiesz w czym rzecz. Zostawmy już więc to. Nich każdy żyje w takim świecie w jakim jest mu dobrze.


Jakub Karczyński     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz