05 lipca 2024

WYCIERACZKI


Nie każdy potrafi przewidywać przyszłość. Ja potrafię. No może nie tak jak robił to Nostradamus, ale wiem, że w godzinach dopołudniowych będę siedział na swej granatowej kanapie i zasłuchiwał się płytami "The Circle" (1988) oraz "Silver Sail" (1993) nagranymi przez Wipers. Udało mi się je zdobyć przed kilkoma dniami z czego jestem bardzo rad. W ten oto sposób moja kolekcja płyt tej szacownej kapeli liczy już pięć pozycji. Brakuje mi więc już tylko czterech pozycji by zgromadzić ich cały studyjny dorobek. Nie będzie to prosta sprawa, ale gdyby w życiu wszystko przychodziło nam bez trudu, to straciłoby ono sens. Cenimy rzeczy rzadkie, unikatowe, niepowtarzalne. Kolekcjonujemy wspomnienia, przedmioty i chwile. Im coś bardziej wyjątkowego, tym większą przypisujemy temu wartość. Tak samo jest z płytami. Kupując stare, unikatowe albumy, stajemy się posiadaczami wydawnictw, które nie tylko zyskują na wartości, ale i oferują emocje jakich nie dostarczają nam bardziej powszechne płyty. W całej tej zabawie nie można zapominać o muzyce, wszak ona jest tutaj najważniejsza niemniej czasem i ona schodzi na drugi plan. Dzieje się tak, gdy zamarzy nam się zgromadzenie pełnej dyskografii danego artysty, w którego katalogu oprócz płyt wybitnych są też i te bardzo dobre, przeciętne jak i słabe. Ktoś mógłby spytać po co wydawać pieniądze na kiepskie płyty? Czy warto? To zależy. Jeśli jesteś kolekcjonerem płyt i lubisz mieć kompletne dyskografie, to niejako jest to twój obowiązek. Jeżeli jednak zbierasz tylko albumy, które ci się podobają, to rzecz jasna nie będziesz trwonił pieniędzy na coś co będzie zbierało tylko kurz na półce. Osobiście preferuję kompletowanie pełnych dyskografii zespołów, które zwyczajnie coś w mym życiu znaczą. W takich sytuacjach nie mam problemu by sięgać i zgłębiać także te mniej popularne albumy. Niejednokrotnie zdarzyło się przecież i tak, że polubiłem takie płyty. Mało tego, wracam czasem do nich częściej niż do tych najwybitniejszych dzieł. Warunkiem jest jednak to by album miał w sobie jakiś pierwiastek, który człowieka frapuje i przyciąga niczym magnes. 

Dobiega mnie właśnie sygnał powiadomienia, że oczekiwana paczka została dostarczona do wskazanego paczkomatu. Czas więc zrobić przerwę w pisaniu bo przecież płyty nie lubią przebywać zbyt długo w zamknięciu. Jeszcze mi się klaustrofobii nabawią więc pędzę je czym prędzej ratować.

Paczka zapakowana bardzo solidnie, płyty zabezpieczone jak należy. Szybki rzut oka na stan poligrafii i krążków pozwala poczuć mi pełnie satysfakcji. Co ciekawe, owe albumy nie kosztowały mnie miliona monet bowiem za każde zapłaciłem poniżej 70 zł, a dodajmy, że nie są to wznowienia lecz pierwsze edycje. Te jak wiadomo mają większą wartość kolekcjonerską, ale i pozwalają także lepiej poczuć ducha tamtych czasów. Nie pozostało mi więc nic innego jak zasiąść na granatowej kanapie i wypełnić przepowiednię nim wybije południe.


Jakub Karczyński

2 komentarze:

  1. przyznam szczerze, że nie znam tej grupy. nigdy ich nie słyszałem. ba, nigdy nawet o nich nie słyszałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny, amerykański zespół, o którym to usłyszałem po raz pierwszy sięgając po składankę "MiniMax" Piotra Kaczkowskiego. To właśnie ta grupa rozpoczyna niniejszą płytę kapitalnym nagraniem When It's Over, które to szczerze Ci polecam tak samo jak i ich regularne płyty. Zespół ze wszech miar wart poznania.

      Usuń