05 października 2023

THE FINAL SOUND - DIMENSIONS (2020)


Szkic oka. Uważny obserwator bez problemu wychwyci w nim obraz miasta. Spojrzenie zdaje się być nieco melancholijne, tak jakby zrodziła się w nim tęsknota do tego co już za nami. Tak prezentuje się okładka albumu "Dimensions" (2020) amerykańskiej grupy The Final Sound. Przyglądając się spisowi utworów możemy sobie co nieco dopowiedzieć  błądząc wzrokiem między takimi tytułami jak Dark City, Run, No Rescue, Flashback czy Waiting For You. Nastawiając zaś uszu, zanurzymy się w dźwiękach jakich niepowstydziliby się Handful Of Snowdrops czy Drab Majesty. To jedyne skojarzenie jakie przychodzi mi do głowy, gdy słucham tej muzyki. Nie jest to może trafienie w punkt, ale nic bliższego nie znalazłem. To chyba dobrze bowiem jeśli zespół brzmi jak dziesięć innych to powstaje podejrzenie, że brak im własnych pomysłów. W dzisiejszych czasach trudno o oryginalność, gdy za plecami mamy taki bagaż muzycznych doświadczeń więc chyba już mało kto oczekuje jakiś innowacji czy porywania się z motyką na słońce. 

The Final Sound ujmują swoją muzykę w ramach takich nurtów jak post punk czy shoegaze, łącząc to co noweczesne z brzmieniami lat osiemdziesiątych. Oplatają to siecią naprawdę pięknych melodii, do których chce się wracać. Zespół ma na swym koncie dwa pełnoprawne albumy, które niestety są bardzo trudno do zdobycia jeśli komuś zależy na formacie CD. Nawet Discogs ich nie oferuje. Mnie udało zdobyć się ten album tak zwanym rzutem na taśmę. Żałuje, że nie zakupiłem od razu też ich kolejnego wydawnictwa no, ale któż mógł wiedzieć, że zaraz wyparują z rynku jak kamfora. Cieszę się więc tym co jest, a przecież mam to na czym najbardziej mi zależało. Swoją przygodę z zespołem The Final Sound rozpocząłem od nagrania  Eris, które to wyłowiłem z playlisty Spotify. Tak mi się spodobało, że czym prędzej zapisałem nazwę grupy i rozpocząłem gorączkowe poszukiwania płyty. Szczęśliwie ich strona na Bandcampie wciąż oferowała pełną dyskografię w formacie CD. Wziąłem debiut, na którym to zawarto kompozycje Eris licząc na to, że kolejny album dokupię sobie za jakiś czas. Niestety moje kalkulacje wzięły w łeb ponieważ płyta zniknęła już z oferty więc nie pozostaje mi nic innego jak dopisać ją do listy płytowych życzeń.

Wróćmy jednak do zawartości albumu "Dimensions", który to polecam szczególnej uwadze miłośnikom muzyki, jaka z pewnością znalazłaby uznanie w uszach Tomka Beksińskiego. Nie brak w niej ani melancholii, ani pięknych melodii. Choć dżwięki te stworzono współcześnie to ich rodowodu należałoby szukać w latach osiemdziesiątych. Takie kompozycje jak Shapes & Shadows, Run czy Eris jak żywo przypominają o czasach, gdy świat chłonął taką muzykę jak gąbka wodę. Przypuszczam, że gdyby 4AD zachowało swój dawny profil muzyczny to z pewnością chciałoby mieć w swych szeregach The Final Sound. Niestety czasy są jakie są i muzyka zespołu choć piękna i poruszająca, skazana jest na egzystencję w niszy. Cieszę się, że "Czarne słońca" mogą rzucić na nią nieco blasku i być może sprawią, że grupie przybędzie kilku nowych fanów. Jeśli będziecie mieli okazję zobaczyć ich na żywo, to koniecznie skorzystajcie z tej szansy. Mnie pozostaje póki co słuchanie ich z płyty, którą śmiało mogę określić mianem najpiękniejszej muzyki jaka powstała w 2020 roku. Album "Dimensions" to dzieło niemal doskonałe. Jedyną skazą, a właściwie drobnym potknięciem jest w mojej opinii utwór Dark City, który choć nie jest zły, to zdecydowanie odstaje od wyśrubowanych norm narzuconych przez pozostałe kompozycje. W żaden sposób nie umniejsza to wybitności tej płyty, a może nawet sprawia, że tym bardziej doceniamy kunszt jakim wykazali się muzycy tworząc to dzieło.

Wielu już próbowało odwoływać się w swej muzyce do dekady lat osiemdziesiątych. Jednym wychodziło to lepiej, innym gorzej. The Final Sound nie są jednak tylko grupą rekonstrukcyjną lecz zespołem, który potrafił tchnąć nowego ducha w dorobek dawnych mistrzów. Nic tu nie jest udawane, nikt nie sili się by wejść w czyjeś buty. To raczej próba reinterpretacji tamtych brzmień i wpisania ich we współczesność. To tak jakby znaleźć dwa kompletnie różne zestawy klocków i odkryć fakt, że da się je sensownie połączyć.


Jakub Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz