07 listopada 2012

JESIEŃ W TAJEMNICZYM OGRODZIE


  "Wichrowe wzgórza" Emili Bronte już za mną, a klimat tej książki wciąż do mnie powraca. Ta jesienna aura, te deszczowe dni, no i ten wiatr tak przecież wszechobecny w tej powieści. Aby podtrzymać nastrój, postanowiłem zagłębić się w coś równie tajemniczego. Przypomniałem sobie, że w biblioteczce mego rodzinnego domu, spoczywa stary egzemplarz "Tajemniczego ogrodu" Frances Hodgson Burnett. Ozdobiony pięknymi grafikami, przykuwał mój wzrok od wielu lat, ale jakoś nie było okazji, aby zabrać się do jego przeczytania. Piękna ekranizacja Agnieszki Holland to niedościgniony wzór, do którego wracam z wielką przyjemnością. Szkoda, że tak rzadko pojawia się w telewizji. Czas więc zagłębić się w świat tajemniczego ogrodu i wyczytać rzeczy, które być może nie pomieściły się w filmie.

  Muzycznym dopełnieniem tego świata, uczyniłem najnowszą płytę grupy Arcana, która kontynuuje tradycje zapoczątkowane przez Dead Can Dance. "As Bright As A Thousand Suns", bo tak nazywa się ten album, swym tajemniczym klimatem doskonale wpisze się w nastrój książki. Przy okazji będę mógł w końcu bliżej zapoznać się z tą płytą, która czekała na swoją kolej bodaj od wakacji. Poza tym, to realny kandydat do podjęcia rękawicy rzuconej w tym roku przez Dead Can Dance. Nie wierzycie? Posłuchajcie.

Jakub "Negative" Karczyński

2 komentarze:

  1. Takie wydania książek lubie najbardziej. Stare, nieco zużyte, pachnące papierem, nadżarte zębem czasu, z rogami pozaginanymi w kieszeniach i torbach wielu czytelników, z plamami po łzach, gdy co wrażliwsze dusze płakały nad losem ich bohaterów...
    (coś, czego nie znajdzie się w wersjach elektronicznych)

    A filmowa wersja "Tajemniczego ogrodu" rzeczywiście fantastyczna, podobnie jak i skomponowana do niej przez Zbigniewa Preisnera muzyka.

    Moja córka zna tą książkę prawie na pamięć. Dobre historie mają w sobie coś, co nie pozwali im się zastarzeć.

    Wzięło Cię Jakubie na szkockie klimaty. Nie zdziw się, jak za kilka dni zażyczysz sobie na obiad haggis i whisky do popicia. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Elektroniczne czytniki książek poza wygodą, nie mają nam nic więcej do zaproponowania. Jakoś nie jest mi do szczęścia potrzebny ten gadżet. Wolę "niewygodną" książkę, którą można nacieszyć zmysły, tak jak i mego "niewygodnego" discmana, do którego wrzucam konkretny album, a nie tysiące pojedynczych piosenek. W świecie nadmiaru liczy się umiar!

    Jesienią, trudno wyobrazić sobie lepszą lekturę, niż książki osadzone w takich właśnie klimatach jak "Tajemniczy ogród" czy "Wichrowe wzgórza". Dobrze komponują się z aurą na zewnątrz, no i sprawiają, że szare dni są jakieś takie bardziej kolorowe. Zresztą któż nie chciałby zobaczyć tych pięknych wrzosowisk i pospacerować sobie po tych rozległych połaciach wzgórz.

    Haggis i whisky Andrzeju? Raczej nie, ale może kiedyś się do tego przekonam. Póki co wolę dobrą nalewkę. Jedna mam już nawet obiecaną. Na zimę będzie jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń