20 marca 2025

IRLANDZKIE PRZYGODY


Siedemnasty dzień marca to dzień szczególny dla mieszkańców Irlandii, bowiem w tym dniu świętują oni dzień swego patrona. Jak wszyscy doskonale wiemy jest nim Św. Patryk, który jako pierwszy podjął się dzieła chrystianizacji Irlandii. Myśląc o tej zielonej wyspie, mam bardzo dużo pozytywnych skojarzeń, począwszy od ludzi, a skończywszy na muzyce. Zielony, to też mój ulubiony kolor. Mało tego, na Dzień Świętego Patryka, przypadają też pierwsze randki z moją żoną w nieistniejącym już irlandzkim pubie Brogans. Miło też wspominam wizytę Irlandczyków w Poznaniu, podczas Euro w 2012 roku. Tak miłych i kulturalnych kibiców, to ze świecą szukać. Inne nacje mogą śmiało brać ich za przykład. Niestety, Irlandia ma też i swoją ciemną kartę. Ponad trzydziestoletni konflikt między republikanami, a lojalistami kosztował życie zbyt wielu ludzi i sprawił, że spokój uleciał z tamtych rejonów definitywnie. 

Dzień Świętego Patryka można świętować na wiele sposobów. Można pójść do pubu i zamówić whisky, można wziąć udział w jakiejś paradzie lub też sięgnąć po muzykę z tamtych rejonów. Jako że whisky nie pijam, parady żadnej w okolicy nikt nie organizuje, to pozostało mi zaczerpnąć muzyki z mojego domowego źródła. Najbardziej oczywistym wyborem wydaje się grupa U2 lub Clannad, ale tym razem zdecydowałem się na coś mniej znanego. Nie, nie była to grupa Virgin Prunes, ani też Into Paradise, lecz rzecz o nieco lżejszym kalibrze, ale jakże pięknie komponująca się z zaokienną wiosną. Muzyka z albumu "The Sea Of Love" (1988) nagranego przez The Adventures, to może zwykły pop rock, ale wchodzi we mnie jak nóż w masło. Piękne melodie długo rezonują człowiekowi w uchu i sprawiają, że chce się do nich powracać. Muzyka może trąci dziś nieco myszką, ale w 1988 roku tak się grało. Gdybym miał wskazać jakieś muzyczne tropy, to skierowałbym waszą uwagę w stronę grup Tears For Fears, Simple Minds i ich pobratymców. Jeżeli chcecie dziś powitać wiosnę, to polecam zrobić to wraz z nagraniem Broken Land, w którym to, aż czuć jej świeży powiew. Takich pięknych nagrań jest tu jednak dużo więcej, jak choćby You Dont't Have To Cry Anymore, które wręcz zaprasza do wspólnego śpiewania refrenu, The Trip To Bountiful (When The Rain Comes Down) czy Heaven Knon Which Way. Tak na dobrą sprawę, próżno szukać tu jakiś gorszych kompozycji, które zaniżałyby poziom. W mojej opinii, mamy tu do czynienia z albumem doskonałym, do którego aż chce się wracać tak latem jak i jesienią, zimą czy wiosną. Polecam więc rozejrzeć się za tą płytą. Kto wie, być może i wy wpadniecie w sidła ekipy z Belfastu. Na koniec, mam jeszcze do przekazania dobrą wiadomość. Po ponad trzydziestu latach jakie minęły od wydania ich ostatniego albumu, grupa powróci na dniach z płytą "One More With Feeling", którą to 28 marca wyda Cherry Red Records. Czy można wyobrazić sobie lepsze rozpoczęcie wiosennego sezonu? 


Jakub Karczyński


PS Swoje wsparcie dla misji składania liter możecie przekazać poprzez stronę: https://buycoffee.to/czarne-slonca. Z góry dziękuję za każdą postawioną kawę, która to podnosi nie tylko ciśnienie, ale przede wszystkim motywuje mnie do jeszcze cięższej pracy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz