11 lutego 2024

PAPIEROWA REWOLUCJA


Niesiony pięknymi wspomnieniami zamówiłem sobie najnowszą płytę Crime + The City Soultion. Naczekałem się na nią prawie trzy tygodnie bowiem były problemy z jej dostępnością, ale na szczęście udało się ją sprowadzić. Album wydany dość skromnie w formie kartonowego ecopacka. Choć popieram całym sercem ekologię to jednak nic na to nie poradzę, że lubię jak płyta ma plastikowe pudełko lub chociaż wydana jest jako solidny digibook z doklejoną tacką na CD. Niestety trend w tym temacie jest jaki jest więc nie pozostaje mi nic innego jak go zaakceptować. Czasem jednak szczęście się do człowieka uśmiechnie i to co kupił niegdyś w ecopacku/digipacku za jakiś czas można nabyć w standardowym plastikowym pudełku. Korzystam więc z tego typu okazji bo karton choć ekologiczny jest mniej trwały od plastiku, a i podatniejszy na uszkodzenia w transporcie. Wymiana pudełka to niewielki koszt w porównaniu z nabywaniem kolejnego egzemplarza więc z ekonomicznego punktu widzenia bardziej opłaca się inwestować w to co trwalsze. Mocowanie samej płyty jest też dużo lepsze niż w przypadku ecopacków, gdzie płyty umieszczane są w pustej przestrzeni okładki. Kompletnym nieporozumieniem są dla mnie digibooki w których to zamiast plastikowych tacek wklejane są papierowe koperty. Taki zabieg zastosowano choćby przy ostatnich albumach New Model Army. Wyjęcie z nich płyty graniczy z cudem a poza tym każdorazowo uszkadza nam nośnik, pozostawiając na nim przetarcia. Najrozsądniejszym rozwiązaniem jest to zastosowane w digibookach, gdzie doklejono plastikową tackę, dzięki czemu użytkowanie takiego nośnika jest dużo przyjemniejsze. Ekologia ważna rzecz, ale niech to nie odbywa się kosztem użytkownika, który zamiast cieszyć się płytą musi się z nią mocować. Czy tak trudno jest stworzyć coś dzięki czemu wilk będzie syty i owca cała? 

 

Jakub Karczyński

9 komentarzy:

  1. Trudno się nie zgodzić z twymi słowami w kwestii digibooków, również NMA. Mój limit szczęścia wyczerpał się właśnie na ostatniej płycie. W jej przypadku wewnętrzna koperta jest niestety o jakiś milimetr za ciasna i ten milimetr wystarczy. Dotychczas udawało się bez obrażeń: Between Dog and Wolf mam w klasycznym digipaku, więc jest mniej groźnie; Winter i From Here - oba digibooki szczęśliwie bez poważniejszych defektów; Unbroken jest już niestety radykalnie i bynajmniej niepowierzchownie haratnięty, uszkodzenia słyszalne są w 3 czy nawet 4 utworach. Sprawa wymiany/zwrotu w toku. Kolega miał podobne, choć nie tak drastyczne doświadczenia - ''zaledwie'' uszkodzona poligrafia. Ewentualnym przyszłym posiadaczom sugeruję w razie zakupu osobistego odpakowywanie na miejscu, aby uniknąć reklamacyjnych procedur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Digibook prezentuje się bardzo ładnie od strony wizualnej, ale te mocowania płyt w doklejonych kopertach to jakieś nieporozumienie. Dlatego też po wyjęciu nośnika umieszczam go w papierowej kopercie na CD i wkładam między kartki, a samego digibooka umieszczam w folii, żeby płyta nie wypadała. No nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, ale wolę takie niż każdorazowe mocowanie się z płytą. Szkoda, że zrezygnowano z wydawania płyt NMA w plastikowych pudełkach bo to było optymalne rozwiązanie. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Moje perypetie z wymianą Unbroken trwały dłużej niż to obiecywano, ale, koniec końców, przyniosły efekt oczekiwany czyli płytę wolną od zarysowań. Był przy tym drugi efekt mocno mnie zaskakujący, gdyż okazało się, że nowy egzemplarz to nie owszem masywny i estetyczny, acz jednak kłopotliwy digibook, lecz ekologicznie najoszczędniejszy rozkładany kartonik z osobną książeczką (hmm, jak dotychczas nigdzie nie znalazłem informacji o istnieniu takiego wydania). Na szczęście dysponowałem wolną tacką, zatem wskutek szybkich czynności chałupniczych mam już tym samym nieodbiegający od normy digipak.

      Usuń
  2. inna sprawa: kartonik jak np. ostatnie Crime + the City Solution. Ja osobiście kupuję dowolne digipakowe badziewie za złotówkę, przekładam tackę (nie zawsze jest to łatwe) i osadzam za pomocą taśmy dwustronnej na kartoniku. Niestety jeżeli grzbiet kartonika jest zbyt wąski, a bywa i tak, trzeba szukać innych rozwiązań, gdyż kartonik się nie zamknie, więc peszek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to jakiś pomysł, ale nie zawsze da się to zrobić. Niemniej mam obawy czy, aby takim działaniem nie zniszczę opakowania. Cóż, pozostaje liczyć na to, że wydawcy w końcu się zreflektują i wrócą do wydawania płyt w starych, dobrych jewel case.

      Usuń
  3. Dla mnie ta cała "ekologia" to jakiś sen wariata śniony nieprzytomnie. Nie czas, nie miejsce aby się nad tym rozwodzić. Ale jeśli kupuję płytę (przykład najnowszego albumu Vince Clarke'a), to szlag mnie trafia. Kartonowy szajs, bez książeczki, z płytą wysuwaną z jakiejś kieszeni i za to płaci się ciężkie PLNy, to krew mnie zalewa. Bo wystarczy ruszyć się poza Europę i widać, że reszta świata tę całą ekologię ma w dupie i to dosłownie. U nas rżnie się konsumenta pod przykrywką "eko" i ten klient klaszcze i jest cały zadowolony. I to jest koszmarne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Żeby choć można było sobie wybrać edycję jaką chce się posiadać. Niestety nikt nas o zdanie nie zapytał. Nowe płyty wychodzą w coraz gorszych opakowaniach. Vince Clarke najlepszym tego przykładem. Cieszy mnie więc gdy płyta ukazuje się w standardowym plastiku bo to jednak najlepsza forma. Ładne grzbiety też robią dobrą robotę na półce, a poza tym łatwiej jest je zlokalizować. Miejmy nadzieję, że może ktoś w końcu pójdzie po rozum do głowy i jakoś to wszystko unormuje.

      Usuń
    2. Przepraszam Cię drogi Jakubie za mój wcześniejszy wybuch. Ja zdecydowanie jestem zwolennikiem poczciwych plasticzaków. Odkąd wymyślili te nowe "ekologiczne" cudaki aż się wszystkiego odechciewa. Jeszcze jakby to unormowali rozmiarowo. A tak mamy groch z kapustą. Wysokie, niskie, grube, cienkie, tacki, kieszenie. Nijak to na półkach ustawić. Czasem grzbiety są tak cieniuteńkie, że trudno zauważyć dany album. Koniecznie (w moim przypadku bo płyty szanuję) trzeba kupić okładki foliowe bo za chwilę te okładki się zniszczą. Szkoda słów.

      Usuń
    3. Doskonale Cię rozumiem bo ja też wielbię stary, dobry plastik. Ekologia ważna rzecz, ale nie na każdym polu się ona sprawdza, dlatego też cieszę się, gdy nowe płyty ukazują się właśnie w plastikowych opakowaniach. Niestety plastiki są chyba w odwrocie bo coraz ich mniej na półkach z nowościami. Pozdrawiam Cię serdecznie SzyMonie.

      Usuń