07 grudnia 2020

ZIMNA FALA I SZALONE LATA 90

Autumn bird - photo by Jakub Karczyński

Wkraczając w świat Internetu godzimy się niejako na utratę swojej prywatności. Firmy zajmujące się handlem wręcz zabijają się o jak najbardziej szczegółowe informacje o swych klientach, aby jak najskuteczniej dostosować ofertę sprzedażową. Nie inaczej jest na portalach społecznościowych, które profilują reklamy i filmy w oparciu o nasze aktywności. I tak, w ostatnim czasie przeglądając Facebooka wyświetliła mi się informacja odnośnie polskiej zimnej fali. Pomyślałem sobie, no takie propozycje jestem w stanie zaakceptować. Główną zawartością tej informacji był filmik, w którym to Piotr Pawłowski (Made In Poland, The Shipyard, Dance Like Dynamite) oraz Krzysztof "Sado" Sadowski (Dance Like Dynamite) przybliżają zjawisko polskiej zimnej fali oraz sztandarowych przedstawicieli nurtu cold wave. Jeśli dysponujecie wolnym czasem zachęcam do zapoznania się z tym materiałem. 


Z nieco innej muzycznej beczki to warto odnotować ukazanie się na rynku najnowszej książki Rafała Księżyka zatytułowanej "Dzika rzecz". Co prawda jej premiera miała miejsce już jakiś czas temu, ale niewykluczone, że mógł komuś ten fakt umknąć. 
 
Tematem tej książki jest stosunkowo słabo opisana w literaturze polska muzyka undergroundowa początku lat dziewięćdziesiątych. Jak pamiętacie, a może i nie, przemiany ustrojowe w naszym kraju przyniosły ze sobą wiele szans, ale też i mnóstwo zagrożeń. Dziki kapitalizm i przestawianie gospodarki z centralnie sterowanej na tory wolnorynkowe nie było prostą sprawą. Co obrotniejsi odnaleźli się w nowej rzeczywistości tworząc swoje biznesy, ale nie brakowało ludzi, którym ten nowy świat zafundował ciężką przeprawę. Na gruncie muzyki sytuacja wydawał się bardziej optymistyczna bowiem otwarcie drzwi na świat spowodowało, że optymizm ten przełożył się na muzykę, która stałą się niezwykle różnorodna. Pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych to eksplozja polskiego rocka. Wszyscy znamy takie grupy jak Hey, Wilki, De Mono, Ira czy wykonawców w rodzaju Edyty Bartosiewicz czy Kasi Kowalskiej. Jednak muzyka lat dziewięćdziesiątych to także underground, który nie zawsze miał szansę zaistnieć na powierzchni. I o tym właśnie jest ta książka. "Dzika rzecz" to jednak nie tylko wyliczanka nazw zespołów, to także opis pierwszych imprez w stylu rave, narodziny rodzimego hip-hopu jak i wejście do Polski gigantów fonograficznych, które tylko czekały dogodnej okazji by wchłonąć wytwory naszej kultury. Warto pamiętać, że to także czas, w którym prawo autorskie nie istniało więc artyści byli oszukiwani przez wszelkiej maści cwaniaków, którzy dorabiali się w ten sposób cudzym kosztem. Chyba nigdy już nie dowiemy jaki był całkowity wymiar strat, które ponieśli nasi twórcy. Jeśli jesteście ciekawi tej rzeczywistości to serdecznie zachęcam by sięgnąć po "Dziką rzecz". 
 
Jakub Karczyński
 

2 komentarze: