31 sierpnia 2015

ABSTRAKCYJNE MIASTECZKO

Policzyłem. Znalazłem chwilę czasu i zadałem sobie trud policzenia płyt, które muszę jeszcze przesłuchać oraz dosłuchać. Wyszło tego sto pięćdziesiąt tytułów !!! Aż złapałem się z tego wszystkiego za głowę. Moje przerażenie wynikało nie tylko z moich ogromnych zaległości, ale i ze świadomości, że za chwilę jesień zasypie nas kolejnymi premierami. Za dużo tego, oj za dużo. Żeby się z tego wygrzebać, potrzeba by lat i zatrzymania procesu wydawniczego. Obecnie tworzymy tyle muzyki, że nie starczyłoby nam życia, aby jej wysłuchać, a co dopiero dogłębnie poznać. Z tej też przyczyny, wiele albumów leżakuje na półkach i czeka na dogodną chwilę, aby móc zaprezentować mi swe walory. Mało tego, przed kilkoma tygodniami otrzymałem także możliwość przedpremierowego odsłuchania dwóch płyt z Alchera Vision. Pierwszym tytułem był debiutancki album Hidden By Ivy "Acedia", drugim Dogs In Trees "Pióra mew". Jako że nie za bardzo miałem czas, a i jakoś trudno tak wczuć mi się w cyfrowy odsłuch, skorzystałem z tego dopiero teraz. Postanowiłem sprawdzić czy zawarte tam dźwięki są tymi, które mi w duszy grają. Poza tym, zawsze to jakieś poszerzenie horyzontów i powiew świeżego powietrza. Trochę mi tego ostatnio brakowało. Stąd też zakupiłem zupełnie w ciemno, debiutancki album poznańskiej grupy Abstrakt. Pomimo że zespół pochodzi z mojego miasta, jakoś nie natknąłem się wcześniej na niego. Dopiero pozytywna recenzja na jednym z blogów, zachęciła mnie do zakupienia płyty. Najbliżej tym dźwiękom do tego co robi grupa Riverside, choć nie chciałbym już na początku, zbytnio etykietować grupy. Mają swój styl, pomysł na muzykę, a i pozytywnych recenzji nie brakuje ("Teraz rock" nr 9 (151) wrzesień 2015). Sprawdźcie jeśli jesteście ciekawi. Oto link ich strony http://abstraktband.com/pl/.

Oprócz muzyki, ostatnimi czasy nadrabiam też zaległości czytelnicze. Jestem świeżo po przeczytaniu reportażu Filipa Springera "Miedzianka. Historia znikania". Historia dolnośląskiego miasteczka, które zapadło się pod ziemię, działa niezwykle na wyobraźnię, a i czyta się to jak dobrą książkę sensacyjną. Znam nawet kilka osób, które wybrały się tam, aby na własne oczy zobaczyć ... No właśnie, co? Niewiele tam już zostało do oglądania. Niemniej pustka, też może być wymowna, a opowieści snute przez jej dawnych mieszkańców, powinny wynagrodzić ten wizualny niedosyt. Historie to doprawdy niesamowite, więc warto nadstawić ucha. Kto nie planuje podróży do Miedzianki, niech chociaż sięgnie po książkę Filipa Springera, by przekonać się jak niebanalna to opowieść. Satysfakcja gwarantowana. 

Jakub Karczyński


3 komentarze:

  1. "Miedzianka" była świetna, to fakt. Polecam też późniejsze reportaże Springera: "Wanna z kolumnadą" czy najnowszy, "13 pięter". Chyba każdy kolejny mniej optymistyczny...

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam rękę na pulsie jeśli chodzi o reportaże. Wydawnictwo Czarne jest dla mnie bezdenną kopalnią pięknych książek i to nie tylko reportaży. Chwała i szacunek dla Andrzeja Stasiuka po wsze czasy za tak piękną inicjatywę. Co do Springera, to przymierzam się do zakupu "Wanny z kolumnadą", bo już kilka osób mi ją polecało. Niemniej dziękuje za rekomendacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij najpierw po Źle urodzone, miażdży :)

      Usuń