16 marca 2014

KOMPLEKS KASANDRY


Wiosenna aura rozprysnęła się niczym mydlana bańka. Po niebie przetaczają się stalowe chmury, a deszcz zacina niesiony porywistym wiatrem. A przecież jeszcze kilka dni temu nic nie zapowiadało tak drastycznej zmiany. Nie dalej jak w środę, przemierzałem miasto w towarzystwie mego znajomego. Nurzaliśmy się w kulturze, upajając się atmosferą antykwariatów, księgarń i sklepów płytowych. Piękna pogoda była dopełnieniem tegoż dnia, choć zimny wiatr nie pozwalał zapomnieć, że wciąż mamy marzec. W jednym z antykwariatów natrafiłem na książkę "Długa noc zimowa" Elizabeth Hand. Przeczytawszy jej opis, zapragnąłem zagłębić się w tym post apokaliptycznym świecie, rodem z filmów "Mad Max" czy "Hardware". Niestety, jej stan był raczej nieciekawy, więc utrwaliwszy sobie tytuł, postanowiłem upolować ją w Internecie. W międzyczasie obeszliśmy jeszcze kilka innych antykwariatów, ale w żadnym z nich nie uświadczyłem tej pozycji. Nie natrafiłem też na nic, co zapragnąłbym zabrać ze sobą do domu. Cóż, nawet najlepsi myśliwi wracają czasem z polowania z pustymi rękoma. W ramach pocieszenia, nabyłem pierwszy, solowy album lidera Ultravox, na który ostrzyłem sobie zęby od dłuższego czasu. Używany, ale za to w doskonałym stanie. Nie to jednak zrobiło na mnie największe wrażenie. Kiedy już nasze polowanie zmierzało ku końcowi, postanowiłem pokazać znajomemu sklep płytowy w okolicach poznańskiego rynku. Zajrzeliśmy więc do "Frippa", gdzie muzyka klasyczna, jazz, ethno i alternatywa podają sobie zgodnie ręce. Po przekroczeniu progu, Adam zwrócił uwagę na analogi, które zgromadzono na dwóch półkach. Nie spodziewając się znaleźć tam nic w moim klimacie, zacząłem wertować je od niechcenia. Gdy już miałem dać sobie spokój, mój wzrok przykuł napis na grzbiecie winyla. Cassandra Complex.


W pierwszym momencie mnie zamurowało. Chwilę później emocje wezbrały na sile. Przede mną oto stał album "The War Against Sleep" (1992), którego zdobycie wymaga nieco zachodu. Mało tego, kilka płyt dalej, natknąłem się na kolejny album tej formacji - "Cyberpunx" (1990). Oba w bardzo przystępnych cenach. Jako że grupa znana mi była zaledwie z kilku utworów, dałem sobie dzień na zapoznanie się z ich muzyką, zanim podjąłem decyzję o nabyciu owych winyli. Podczas rozmowy ze sprzedawcą, okazało się, że to ostatnie egzemplarze jakimi dysponują. Nie mieli ich już nawet w ofercie swego sklepu internetowego. I pomyśleć, że gdyby nie czujność mego towarzysza, płyty grupy Cassandra Complex, wciąż byłyby tylko nierealnym marzeniem. Na szczęście stało się inaczej, za co składam mu serdeczne podziękowania.

Jakub Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz