22 lutego 2013

FIELDS OF THE NEPHILIM "CEREMONIES" (2012)


Ostatni studyjny album Fields Of The Nephilim, ukazał się w 2005 roku. Od tego czasu minęło osiem długich lat, a mnie wydaje się jakby to było wczoraj. Pamiętam jak bardzo wyczekiwałem tej premiery i jak wielkie wrażenie zrobił na mnie "Mourning Sun". W takich chwilach serce bije jak oszalałe, a krew, aż w człowieku wrze. Ten rozbłysk geniuszu, okazał się niestety tylko chwilowy i znów cisza powróciła do królestwa Nephilimów. Przerwało ją dopiero ukazanie się albumu koncertowego w 2012 roku, który to chyba miał przypomnieć fanom o zespole i osłodzić czas oczekiwania na nową muzykę. 

"Ceremonies", bo o nim mowa, prezentuje się nad wyraz okazale. Wydane w pięknym, matowym boksie skrywa w sobie dwie płyty CD oraz krążek DVD. Jak można było przypuszczać, to podróż zahaczająca o wszystkie albumy grupy Fields Of The Nephilim, ale także o krążek "Zoon" wydany pod szyldem The Nefilim. Szkoda tylko, że nie wzbogacono koncertu, o żaden premierowy utwór, który uatrakcyjniłby to wydawnictwo. Brak świeżego elementu, nie oznacza, że mamy do czynienia z cuchnącą padliną. Nic z tych rzeczy. Koncertowe wersje klasyków pokroju Wail Of Sumer czy And There Will You Heart Be Also prezentują się wyjątkowo pięknie, hipnotyzując swym brzmieniem słuchacza. Jedyne na co można ponarzekać to brak obecności takich pereł jak Last Exit For The Lost, For Her Light, (Paradise Regained), Submission, Vet For The Insane czy choćby New Gold Dawn i She. Co ciekawe, nagranie Last Exit For The Lost zostało wykonane na koncercie i jest dostępne w sklepie internetowym grupy, ale tylko w postaci mp3. Szkoda, że ten jedenastominutowy kolos nie wszedł na płytę w zamian za mniej ciekawe utwory jak choćby Trees Come Down czy Penetration. Rozumiem, że selekcja musiała jakaś być, ale brak takich nagrań niemniej trochę doskwiera. Jeszcze gorzej mają fani, którzy nad słuchanie koncertów przedkładają jego oglądanie. Krążek DVD mieści zaledwie dziesięć nagrań, czyli o siedem mniej niż płyty audio. Jednak nie ma specjalnie co narzekać, bowiem jak to mówią nie można mieć wszystkiego. Poza tym realizacja koncertu i jego brzmienie jest na bardzo dobrym poziomie. Instrumenty brzmią czysto, selektywnie i profesjonalnie. Ogląda i słucha się tego z najwyższą przyjemnością

Gorąco polecam zaopatrzyć się w ten boks nie tylko fanom, ale każdemu komu mroczna muzyka gra w sercu. Cieszy fakt, że nazwa Fields Of The Nephilim, nie obrosła do końca pajęczyną i przypomina o swoim istnieniu. Kto wie, może doczekamy się wkrótce nowego albumu. czas by po temu był najwyższy. Tymczasem nastawmy sobie "Ceremonies" i chłońmy atmosferę koncertu.

Jakub "Negative" Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz