Powracam dziś do kącika "Przesłuchanie", który to zaniedbałem ostatnimi czasy. Przypominam, że trafiają tu płyty, które aktualnie kręcą się w mym odtwarzaczu. Na pierwszy ogień idzie grupa ...
INTERPOL "INTERPOL" (2010)
Kiedy ukazywał się ten album, byłem zdruzgotany jego zawartością, tak jak większość recenzentów. Nikt bowiem nie spodziewał się po tej utalentowanej grupie, tak słabych nagrań. Obiecałem sobie, że jeśli ta płyta trafi na przecenę, to zakupię ją tylko po to, by uzupełnić kolekcję. Minęło trochę czasu, świat zdążył zapomnieć o czwartej płycie Interpolu i chyba również trochę o samym zespole. Brak zainteresowania albumem, wpłynął za to korzystnie na jego cenę. Zagraniczna edycja została bowiem przeceniona prawie o połowę. Długo się nie namyślając, nabyłem ową płytę, aby zmierzyć się z nią jeszcze raz. Po latach okazało się, że cierpliwość jednak została nagrodzona. Jakby za dotknięciem magicznej różdżki, cała otoczka nieprzystępności i znudzenia, rozpłynęła się niczym poranna mgła. W końcu do mych uszu zaczęły docierać intrygujące dźwięki, które ułożyły się w całkiem zgrabną płytę. Polecam wsłuchać się zwłaszcza w takie utwory jak "Success", "Summer Well", "Lights", "Try In On" czy zamykający całość "The Undoing". Nie da się ukryć, że to najtrudniejszy w odbiorze album w całej dyskografii Interpolu. Dla wielu zapewne nie do przejścia, jednak jeśli poświęcicie mu trochę uwagi, być może dotrzecie do serca tej płyty. Wystarczy odrobina wolnego czasu i dobrej woli.
ocena: 6,5/10
Jakub "Negative" Karczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz