31 lipca 2012

BAUHAUS "GO AWAY WHITE" (2008)


Legenda mrocznego grania zmartwychwstała. Jednak nie cieszcie się za bardzo, bo ta informacja jest już nieaktualna. Bauhaus po nagraniu „Go Away White” znów wrócił do trumny i wszystko wskazuje na to, że nie zamierza już z niej wychodzić. Odżyły dawne urazy i panowie postanowili dalej ze sobą nie grać. 

Przyznam szczerze, że gdy usłyszałem o planach nowej płyty Bauhausu moje serce zaczęło bić szybciej. Czy jednak warto podniecać się zespołem, który nie dawał znaku życia przez dwadzieścia pięć lat? Fields Of The Nephilim (piętnaście lat przerwy) udowodnili, że warto. Pełen nadziei zabrałem się za odsłuch, licząc na podróż do jądra ciemności. Gdyby ten materiał nagrał jakiś mniej znany zespół, bez zastanowienia wyrzuciłbym go przez okno i jeszcze po nim poskakał. Zważywszy jednak na sentyment do nazwy postanowiłem przesłuchać krążek od „deski do deski” i to nawet kilkakrotnie. Nie ma co się oszukiwać, płyta do najłatwiejszych w odbiorze nie należy. Co prawda z każdym kolejnym przesłuchaniem raczej zyskuje niż traci, jednak pierwszy kontakt przypominał drogę przez mękę. Szkoda tylko, że zespół nie pokusił się o tak urzekające melodie jak zwykł tworzyć w dawnych czasach. Zamiast tego dostaliśmy kilka bardzo solidnych kawałków: „Too Much 21th Century”, „Adrenalin”, „Undone”, „International Bulletproof Talent” czy „Endless Summer Of The Damned”. Przykro takie rzeczy pisać, ale momentami materiał staje się na tyle nudny („Saved”, „Mirror Remains”, „Zikir”), że aż korci, aby przeskoczyć dalej. A wystarczyło w to miejsce wstawić kilka wyrazistych, przebojowych i niespiesznych utworów w stylu „Who Killed Mr. Moonlight” czy „Kingdom’s Coming” i sukces gwarantowany. Szkoda więc, że po pięciu dobrych numerach, Bauhaus podryfował w stronę bezstylowości czy też najnormalniejszej nudy. Warto jeszcze z tego błota wyciągnąć utwór Black Stone Heart oraz „The Dog’s A Vapour” – mroczno-wampiryczny song będący takim światełkiem w tunelu, który jak dla mnie powinien wieńczyć tę płytę. 

Powrót Bauhausu wywołał wśród fanów, jak i dziennikarzy skrajne reakcje. Jedni chwalili nowy album wystawiając mu wysokie noty, inni mieszali go z błotem i opluwali. A prawda, jak to zwykle bywa leży gdzieś po środku. W takim też miejscu ustawię swoją skromną osobę.  

Jakub "Negative"Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz