O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Leopold Staff "Deszcz jesienny"
Pomimo że w kalendarzu wiosna, moje poszukiwania muzyki jesiennej nie ustają. Właśnie do moich rąk trafiło kilka wspaniałych płyt, które to wymieniają się w odtwarzaczu. Jedną z nich jest płyta Davida Sylviana "Secrets Of The Beehive" (1987). Poszukiwałem tego albumu od chwili, gdy w programie "Nawiedzone Studio" wyemitowano utwór Forbidden Colours. Zrobił on na mnie na tyle duże wrażenie, że postanowiłem przyjrzeć się twórczości tego pana. Płyty, które trafiły do mych rąk trochę ostudziły ten zapał, choć zawsze zawierały jedną piosenkę, która przykuwała uwagę. Tropiąc utwór Forbidden Colours okazało się, że remasterowana wersja albumu "Secrets Of The Beehive" została pozbawiona tegoż nagrania. Zastąpiło je Promise (The Cult Of Eurydice), które już nie miało tego uroku. Pozostało zdobyć wersję pierwotną tego albumu. Poszukiwania trwały dobry rok, raz bardziej, raz mniej intensywnie. Dopiero pod koniec marca udało się zdobyć tę płytę i to za niewielkie pieniądze. Muzyka na niej zawarta na pewno lepiej będzie smakowała w ponure, jesienne dni czy też długie księżycowe noce. Nie odważyłbym się nastawiać jej w piękny, słoneczny dzień, bo te kilka nut sprawia, że liście opadają z drzew, a kolory samoistnie zanikają.
Zdecydowanie bardziej optymistycznie prezentuje się grupa Flesh For Lulu z albumem "Plastic Fantastic" (1989). Odkryłem ten zespół przez zupełny przypadek przesłuchując ich wcześniejszy album w sklepie płytowym. Była to płyta "Big Fun City" (1985) wraz z dograną EP-ką "Blue Sisters Swing". Muzyka na niej zawarta na tyle mi się spodobała, że postanowiłem ją zakupić. Trudno określić gatunek muzyki jaki wykonywali Flesh For Lulu. Pobrzmiewają tam echa muzyki punk wymieszanej z wczesnym, surowym gotykiem, a przyprawione jest to melodiami charakterystycznymi dla rockowej alternatywy. Mieszanka iście wybuchowa, ale o dziwo wszystko pięknie się zazębia. Nie brak w ich dorobku przebojowych i pięknych utworów. Przykładem może być album "Plastic Fantastic", który powinien spodobać się miłośnikom grania spod znaku Echo & Bunnymen czy Gene Loves Jezebel. O ile te dwa zespoły są jeszcze w naszym kraju dość znane, o tyle o Flesh For Lulu słyszeli tylko nieliczni. Warto zmienić ten stan rzeczy, bo pięknej muzyki nigdy dość.
Jakub "Negative" Karczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz