17 sierpnia 2024

BEZPAŃSKIE PSY

Autor zdjęcia: Tomasz Zrąbkowski

Nie lubię takich sytuacji, a niestety znów przychodzi mi się z takową mierzyć. Pisałem już o tym przy okazji notki o grupie Comrad, której to jedyny album dostępny jest wyłącznie na winylu. O cyfrowych kanałach nie wspominam bowiem nie żywię do nich żadnych głębszych uczuć. Jeśli trafiam na jakąś interesującą mnie muzykę to chcę ją mieć w formie fizycznej. Najlepiej na płycie CD, wydanej w pudełku typu jewel case. Niby niewiele, ale jak się okazuje niekiedy takie marzenia dryfują po oceanach fantazji. Natrafiłem niedawno na zdjęcie płyty Dog Detachment, które opisane było jako: Album mistrz! 80's south african post punk/punk/new wave band. Patrzę na nazwę zespołu, ale jakoś żadna szufladka w głowie się nie otwiera, spoglądam na okładkę lecz z twarzy podobna zupełnie do nikogo. To właśnie w takich momentach uruchamia się we mnie gen muzycznego szaleństwa. Oczy płoną, krew wrze, a w myślach rodzą się myśli - ciekawe czy wyszło to na CD? Szybkie rozpoznanie ujawnia bolesny fakt niedostępności tej muzyki na kompakcie. Istnieje tylko składanka "Best Kept Secrets" (2001), którą można zamówić poprzez stronę sklepu RetroFresh, niestety nie uwzględnia ona wysyłki tego nośnika do Polski. Jest też druga opcja. Album ten można sprowadzić poprzez stronę Vinyljunkie lub za pośrednictwem Discogsa. Postanowiłem skorzystać z usług tego ostatniego, jako że to sprawdzone i godne polecenia źródło. Płytę zakupiłem od sprzedawcy z Holandii, aby uniknąć płacenia cła bowiem inne oferty pochodziły już bezpośrednio z RPA czyli kraju, w którym to zawiązał się tenże zespół. Początki grupy datowane są na rok 1980, kiedy to kilku znajomych powołało do życia w Johanesburgu zespół DOG. Wraz ze zmianami składu, zmianie uległa także nazwa grupy. Dog Detachment wydali zaledwie trzy płyty - "The Last Laugh" (1983), "Fathoms Of Fire" (1985) oraz "Barriers" (1989), którymi to dość znacznie wyróżnili się na tle reszty grup z tego kraju. Niestety zdobycie ich płyt graniczy dziś z cudem. Zostały one wyłapane z rynku niczym bezpańskie psy przez hycla więc jeśli macie je w swojej kolekcji to jesteście szczęściarzami. Albumy te ukazały się wyłącznie na kasetach i płytach winylowych. Żałuję, że nie doczekały się one swych edycji kompaktowych bo zasługują na to jak mało kto. Będę ich niecierpliwie wypatrywać, a póki co, na otarcie łez pozostaje mi wspomniana składanka. Jak to mówią, lepszy rydz niż nic.


Jakub Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz