O życiu często decyduje przypadek. Ci, którzy się z tym nie zgadzają, mogą podmienić sobie słowo przypadek na przeznaczenie, bóg czy cokolwiek innego. Ja pozostanę przy tym pierwszym wariancie, bowiem za moim ostatnim odkryciem muzycznym stał algorytm, który to wrzucił na moją playlistę, jeden z utworów grupy Little Nemo. Zrobił to jednak z takim wyczuciem, że zaproponowana kompozycja, wstrzeliła się w sam środek mojego muzycznego gustu. Utwór New Flood, bo o nim mowa, to nagranie, które otwiera album "Sounds In The Attic" (1989). W 1991 roku, dźwięki z tego wydawnictwa wybrzmiały także w audycji Tomasza Beksińskiego. W programie zaprezentowane zostały trzy nagrania, a były to Sandcastle, Tales Of The Wind oraz Fear In Colour. Tomek zwierzył się, że po zapoznaniu się z zawartością płyty, ponowną jej "lekturę" zaczynał zawsze od kompozycji Sandcastle. Nie ma się co dziwić, bo to niezwykle przebojowe nagranie, które wgryza się człowiekowi w pamięć, niczym zły pies w nogawkę listonosza.
Swoją drogą, warto zaznaczyć, że zdjęcie ilustrujące niniejszy wpis, powstało zanim doszperałem się informacji o związkach Tomka i Little Nemo. Tu już nie mam pewności czy stał za tym przypadek, bóg czy przeznaczenie, ale czy to, aż tak ważne? Uznajmy po prostu, że miałem nosa co do wyboru tła.
Zespół Little Nemo, zaczynał od klimatów post punkowych, by z czasem podryfować w kierunku new wave. Aż dziwne, że wcześniej na niego nie natrafiłem. No, może nie tak do końca. Skłamałbym gdybym powiedział, że to zespół kompletnie mi nieznany. Nazwa ta, przemknęła mi już kiedyś przed oczami, niemniej jak widzicie, muzyka dotarła do mnie z dużo większym opóźnieniem. Zachęcony utworem New Flood, sięgnąłem po cały album, który to nabyłem zupełnie w ciemno. Przeczucie i tym razem mnie nie zawiodło. Choć od jego stworzenia, upłynęło już ponad trzydzieści lat, to czas obszedł się z nim niezwykle łagodnie. Owszem, słuchać, że to muzyka minionych dekad, niemniej broni się doskonale do dziś dnia. Do kogo zatem adresowane jest to wydawnictwo? Przypuszczam, że najwięcej emocji, wzbudzi ono w osobach, które rozkochały się w dźwiękach takich grup jak Bazooka Joe, The Mission, The Church, All About Eve czy Echo & Bunnymen. Zachęcam jednak do zapoznania się z zawartością tej płyty także osoby, które sympatyzują z muzyką lat osiemdziesiątych, a które to mogły zwyczajnie przegapić to wydawnictwo. Zapewniam, że czas spędzony w towarzystwie tych dźwięków, nie będzie czasem straconym.
Jakub Karczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz