Niby nie można narzekać na ilość nowych płyt jaka się ukazuje każdego roku, ale gdy przeglądam te wszystkie listy zapowiedzi to niezwykle rzadko coś wpada mi w oko. Jeszcze parę lat temu musiałem sobie to wszystko zapisywać by o niczym nie zapomnieć, a teraz nie za bardzo mam czym sobie obciążać pamięć. Czekam niecierpliwie na nową płytę The Cure, ale póki co nikt nie potrafi podać żadnych bliższych szczegółów, nie mówiąc już o dacie premiery. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i liczyć na to, że w tym roku dane nam będzie posłuchać nowych dźwięków od Roberta i spółki.
Póki co nastawiam swój celownik na nowy album The Damned, który to zespół planuje wydać w dniu dwudziestego ósmego kwietnia. Płyta zatytułowana będzie "Darkadelic" i mam nadzieję, że będzie tak udana jak ich poprzednie wydawnictwo. "Evil Spirits" (2018) dość długo nie wychodził z mojego odtwarzacza i liczę, że nowy album podzieli jego los. Panowie pomimo upływu lat wciąż mają w sobie żar, którego to pozazdrościć może im niejeden zespół.
Czekam także na nowe nagrania Petera Gabriela, który wystawił cierpliwość swych fanów na ciężką próbę. Od wydania płyty "Up" (2002) minęło wszak dwadzieścia lat, a to przecież szmat czasu. Co prawda na rynku pojawiały się jakieś płyty sygnowane imieniem i nazwiskiem artysty, ale nie zawierały one nowych nagrań więc fani mieli naprawdę długi post. Nie ukrywam, że sam niecierpliwie wyglądam tej płyty, bo wciąż mam w pamięci swoje zauroczenie płytą "Up", która to jest prawdziwym klejnotem w dyskografii Gabriela. Oby ta nowa płyta udźwignęła ciężar oczekiwań.
Na dniach poznamy też zawartość "Memento Mori" (2023), które to przygotowało dla nas Depeche Mode. To pierwsza płyta bez udziału Andy'ego Fletchera, którego to pożegnaliśmy w ubiegłym roku. Skłamałbym, że czekam na to wydawnictwo z wypiekami na twarzy bo tak prawdę mówiąc jakoś straciłem serce do tej ich nowej muzyki. Ostatnią płytą, która wzbudziła we mnie emocje była "Playnig The Angel" (2005), a potem już tylko pojedyncze kompozycje. Irytowało mnie zwłaszcza brzmienie płyt w rodzaju "Delta Machine" (2013), które raziło swą chropowatością. Dam jednak szansę tej nowej płycie bo przecież nikogo nie powinno się skreślać już na samym starcie. Liczę, że w kolejnych miesiącach także inni artyści dołączą do tej listy, chcąc podzielić się z nami swą muzyką. Tymczasem wracam do słuchania staroci od XTC, The Sundays, Minimal Compact i Christian Death.
Jakub Karczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz