19 sierpnia 2018

PRZESŁUCHANIE 11

Stojąc naprzeciw regałów z płytami, długo zastanawiałem się jakie albumy wytypować do kolejnej odsłony cyklu przesłuchanie. Niecierpliwie przebierałem palcami jak rewolwerowiec na kilka chwil przed oddaniem strzału. Uważnie lustrowałem potencjalnych przeciwników próbując wytypować tych najgroźniejszych i zarazem takich, którzy swoimi wyczynami zapisali się już w mej pamięci.  Trafienie musiało być celne, śmiertelnie celne bowiem z tego pojedynku żywo wychodzi tylko jeden. Po długich namysłach ustrzeliłem w końcu dwa albumy o odpowiednio chłodnym klimacie, aby ochłodziły nas w to upalne lato. Na pierwszy ogień idzie składanka...

LONELY IS AN EYESORE (1987)


Jeśli ktoś jeszcze jakimś cudem nie kojarzy wytwórnii 4AD i związanych z nią artystów to jest to najlepsza okazja, aby te braki nadrobić. Co prawda nie ma tu wszystkich artystów, którzy przewinęli się przez drzwi tej szacownej wytwórnii, ale i tak warto przyjrzeć się tej składance. Oprócz rzeczy oczywistych takich jak Dead Can Dance, Cocteau Twins czy This Mortal Coil spotkać można tu takie wynalazki jak Dif Juz, Wolfgang Press czy Throwing Muses i to chyba one najbardziej uatrakcyjniają to wydawnictwo. Nie mam tu bynajmniej na myśli, że to co oczywiste jest słabe, ale chyba każdy z nas lubi od czasu do czasu zanurzyć się w czymś nowym i nieznanym. Mnie najbardziej przypadło do gustu nagranie Cut The Tree wspomnianej grupy Wolfgang Press, mające w sobie coś z ducha Joy Division. Throwing Muses z kolei jakoś tak kieruje moje myśli w stronę Siouxsie & The Banshess choć obie grupy obracały się w nieco innej sferze dźwięków. Jeśli zaś chodzi o Dif Juz to spotkałem się z tym zespołem po raz pierwszy właśnie za sprawą owej składanki i do dziś dnia grupa ta stanowi dla mnie nie lada zagadkę. Jej instrumentalny, dość tajemniczy utwór każe przypuszczać, że nie znaleźli się tu przez przypadek. Chyba więc warto zainteresować się ich dorobkiem jak i odkryć uroki pozostałych grup. Jeśli pragniecie zanurzyć się w tym co było niegdyś kwintesencją wytwórnii 4AD to jest to odpowiednia płyta zarówno dla nowicjuszy jak i tych, którzy zasmakowali już w przetworach z tej piwnicy.

9/10
 

 SOVIET SOVIET "NICE" (2011)


Żeby nie było, że grzebiemy tu tylko w mega starociach sięgnijmy więc po coś bardziej współczesnego. Sama płyta ma co prawda już na karku siedem bitych lat, ale w żadnym wypadku nie brzmi archaicznie. Włosi z Soviet Soviet pomimo że czerpią pełnymi garściami z post punka to osadzają swoją muzykę bliżej alternatywnego rocka. Brrr. Alternatywny rock to etekietka tak pojemna, że można do niej wrzucić niemal wszystko. To niedookreślenie sprawia, że używanie jej jest kompletnie bez senu, bo przecież każdy będzie miał zupełnie inne skojarzenia. Niemniej skoro nikt nie wymyślił bardziej odpowiedniego określenia jesteśmy skazani na tę etykietę. W tym przypadku poprzez alternatywę rozumieć będziemy dźwięki generowane przez takie zespoły jak Interpol, Editors i tym podobne grupy. Soviet Soviet z pewnością nie można odmówić energii czy to w odsłonie koncertowej jak i studyjnej. Niemniej sama energia to nie wszystko. Jeśli brakuje dobrych melodii to choćby nie wiadomo co się na płycie działo, szanse, że mi się spodoba są naprawdę małe. "Nice" to podwójna EP-ka stanowiąca uzupełnienie dyskografii grupy, która może nie powala jakimiś niesamowitymi kompozycjami niemniej jest takim dobrym prognostykiem na przyszłość. Utwory oscylujące w granicach dwóch do trzech minut z pewnością nie są w stanie zanudzić słuchacza, jednak jak na moje ucho przydałoby im się nieco więcej urozmaicenia w postaci jakiś nieoczywistych dźwięków. Warto też byłoby rozszerzyć instrumentarium, aby muzyka nabrała nieco mniej surowych barw. Brak mi tu też dłuższych chwili oddechu dla słuchacza przez co możecie poczuć się nieco wymęczeni po wysłuchaniu tego materiału. Wrażenie może być takie jakby ktoś wrzucił was do pracującej betoniarki, gdzie zewsząd zalewa was szara, jednolita masa. Z tej też przyczyny materiał z EP-ki "Nice" proponuję potraktować jako ciekawostę, aby nie poczuć nadmiernego rozczarowania. Zdecydowanie ciekawsze rzeczy grupa prezentowała na swych późniejszych albumach i to od nich polecam zacząć przygodę z tym zespołem.

5/10

Jakub Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz