Daimonion to grupa podążającą śladami wydeptanymi przez takich gigantów mrocznego grania jakimi niewątpliwie jest grupa Fields Of The Nephilim. Idąc ich tropem dotarli do miejsca, które jest poza zasięgiem 99% gotyckich kapel w tym kraju. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, bowiem Elizium nie każdemu jest dane.
Już pierwsze dźwięki brzmią intrygująco. Odgłos bijącego serca przywodzi na myśl grupę Pink Floyd i jak mniemam nie jest to wcale tak odległe i nietrafione skojarzenie, bowiem duch progresywnego grania unosi się nad całością tego krążka. Nie brak tu pięknych solówek gitarowych, ani utworów gigantów – 12 minutowy finał płyty, ale wszystko to wypada nad wyraz naturalnie i bez sztucznego zadęcia.
Wielką zaletą grupy jest umiejętne tworzenie nastroju oraz stosowanie ciekawych zabiegów melodycznych, dzięki czemu płyty słucha z nieskrywaną przyjemnością. Poza tym jest ona na tyle urozmaicona i ma taki potencjał komercyjny, że nie sposób się nią szybko znudzić. Przy takich utworach jak choćby Wiatr, Tak blisko, a tak daleko, Torami twojej produkcji, czy Noc (jej siostra zabrała twoje dni) można spędzić długie godziny. Brak tu ewidentnych wpadek czy słabych utworów, co utwierdza mnie w przekonaniu, że album ten został przygotowany z niezwykłą pieczołowitością.
Na plus należy grupie zaliczyć także śpiewanie w naszym ojczystym języku. Unikają oni przy tym sztampowych schematów tekstowych, tak chętnie stosowanych w tym gatunku. Miejmy nadzieję, że i na kolejnych płytach pójdą tą ścieżką.
Podsumowując. Debiut grupy wypada nad wyraz okazale i nie waham się stwierdzić, że to jedna z najlepszych płyt minionego dziesięciolecia na naszym rynku. Takiego pokładu emocji i mroku nie wyprodukowały wszystkie nasze gotycko-metalowe zespoły razem wzięte. Rzecz z gatunku obowiązkowych.
Jakub "Negative" Karczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz