27 maja 2012

THE CULT "CHOICE OF WEAPON" (2012)


Tej płyty miało nie być. Po spektakularnej katastrofie finansowej jaką zaliczył "Born Into This" (2007), zespół nie wyrażał chęci nagrywania kolejnych albumów. Aktywność wydawnicza The Cult miała ograniczyć się tylko do publikacji singli. Cóż takiego się stało, że po pięciu latach otrzymujemy jednak kolejny studyjny album? Na to pytanie nie znam odpowiedzi, ale dobrze, że jest.

Nie ukrywam, że pierwsze pogłoski dotyczące wydania "Choice Of Weapon" niezwykle mnie ucieszyły. Zanotowawszy sobie skrzętnie datę premiery w kalendarzu, niecierpliwie wyczekiwałem efektów pracy zespołu. W przeciwieństwie do większości krytyków i fanów pastwiących się nad "Born Into This", ja nie odczuwałem specjalnego zawodu. Co więcej, bardzo mi się ten krążek podobał, a utwory pokroju Born Into This, Citizens, Tiger In The Sun czy Sound Of Destruction wgniatały po prostu w ziemię.

Przystępując do słuchania "Choice Of Weapon" przyjrzałem się najpierw okładce. Przedstawiona na niej postać, zapowiadała powrót do klimatów indiańsko-szamańskich, w których to grupa czuje się chyba najlepiej. Był to niewątpliwie dobry kierunek, więc czym prędzej zabrałem się do słuchania. Pierwsze kilka odsłuchów nie pozwoliło mi jeszcze wyrobić sobie opinii na jej temat. Z dziesięciu zawartych tu utworów, w moim uchu zakotwiczyły tylko dwa z nich. Były to Elemental Light oraz Life > Death, które to wydawały się być najjaśniejszymi punktami tego albumu. Nie dawałem jednak za wygraną i wałkowałem płytę raz za razem. Niestety, nie znalazłem już tu nic tak dobrego, choć niektóre utwory warte są odnotowania, jak choćby Honey From A Knife, Lucifer oraz Wilderness Now. Największym mankamentem "Choice Of Weapon" jest brak dobrych melodii, a przede wszystkim refrenów, które zapadałyby w pamięć. Wykrzesana energia i ogień, nie przekłada się na realny efekt finalny, który mógłby być o wiele lepszy. Ci, którzy narzekali na "Born Into This", teraz chyba w rozpaczy złożą już swe ciała do grobu. Dopiero tutaj widać niemoc twórczą i brak pomysłu na wyjście z tego impasu. Szkoda, bowiem jeśli i ten album poniesie komercyjną porażkę, to chyba rzeczywiście będziemy musieli pożegnać się z zespołem. Nie sądzę, by znaleźli jeszcze w sobie chęci i siły, aby nagrywać kolejne płyty. Obym się mylił.

Pomimo spadku formy, nie skreślam grupy i liczę, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie. Zważywszy na to ile wspaniałych płyt i utworów dała nam ta grupa, nietaktem byłoby odwracać się plecami do przyjaciela. W końcu nikt nie ma recepty na nagrywanie arcydzieł. Drobne potknięcia i porażki nie powinny nam przesłonić wielkiego wpływu jaki wywarł The Cult na muzyczną rzeczywistość.

Jakub "Negative" Karczyński

P.S. Wydanie limitowane zawiera dodatkową płytę z czterema utworami. Warto się w nią zaopatrzyć, bowiem jest ona tylko o kilka złotych droższa.

6 komentarzy:

  1. Nie no. Przecież ten album jest sporo lepszy od poprzedniego - nieco korzenny, chociaż brzmienie w duchu s/t i "Beyond Good and Evil", czyli jak najbardziej OK. Zdecydowanie wzrost formy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie jakoś ten album nie przekonuje. Słucha się go może i miło, ale o żadnym z nagrań nie mogę powiedzieć, że jest powalające czy genialne. Zdecydowanie częściej będę wracał do płyt w rodzaju "Beyond Good and Evil" czy "Born Into This", niż do "Choice Of Weapon". Niemniej cieszy mnie fakt, że komuś jednak podoba się ten album. Jest zatem nadzieja, że nie poniesie on komercyjnej klapy i doczekamy kolejnych płyt sygnowanych logiem The Cult.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tam sobie chcesz Negative, ale zdanie: "największym mankamentem "Choice Of Weapon" jest brak dobrych melodii, a przede wszystkim refrenów, które zapadałyby w pamięć" jest po prostu mylące dla czytelnika. Może nie przesłuchałeś tej płyty odpowiednią ilość razy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuchałem jej na tyle dużo by utrwalić sobie każdy z tych utworów z osobna. Żaden nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak choćby Rise czy True Believers z "Beoynd Good And Evil". W moim przekonaniu "Choice Of Weapon" jest tylko dobra i nic ponad to. Gdyby nagrali to debiutanci, pewnie spojrzałbym na to nieco inaczej, ale zespół z takim stażem i dorobkiem musi zdawać sobie sprawę, że apetyty fanów rosną w miarę jedzenia. Dobry album to jak dla mnie zbyt mało by padać przed nim na kolana.

    P.S. A tak z ciekawości to z kim rozmawiam?

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety, a moze stety zgodze sie z opinia anonima. Dla mnie to BIT jest chyba najgorsza plyta The Cult. Bardzo lubie BG&E, ale powiem szczerze to z niej raczej nie zanucisz refrenu pod nosem, a z CoW jak najbardziej. Ale kazdy ma prawo do swojej opinii.
    Pzdr
    mofo

    OdpowiedzUsuń
  6. "Choice Of Weapon" na pewno zyskuje w miarę słuchania. Dziś mam zdecydowanie lepsze zdanie o tej płycie, niż w pierwszych dniach, gdzie jawiła mi się jako jedna z najsłabszych płyt w dorobku The Cult. Niemniej "Born Into This" będę bronił do upadłego:) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń