22 maja 2024

CISZA WŚRÓD CZTERCH ŚCIAN


Ciężko mi ostatnio wygospodarować czas na pisanie, co niestety niekorzystnie odbija się na ilości postów jaka pojawia się na blogu. Liczę na to, że w najbliższym czasie się to zmieni. Jakby tego było mało, po dwudziestu czterech latach wiernej służby, mój sprzęt odmówił dalszej współpracy. Czy uda się go reanimować? Dowiem się tego w nadchodzącym tygodniu więc niecierpliwie odliczam już dni. Dziwnie tak nie móc sobie wieczorem posłuchać muzyki z płyt na domowym stereo. A przecież wśród półek czają się albumy, na które to szczególnie ostrzyłem sobie zęby jak choćby najnowszy Pet Shop Boys. Będąc na koncercie grupy Closterkeller zakupiłem sobie także album zespołu Agima Sun, który to miło mnie zaskoczył. Wokalista brzmiał tak jakby odebrał lekcje od samego Jaza Colemana z Killing Joke, a pozostali muzycy też nie w ciemię bici. Miałem wielką ochotę posłuchać sobie tego na domowym sprzęcie, tak jak i albumów przygotowanych przez The Cassandra Complex, Anję Huwe oraz sprawdzić jak brzmią wczesne dema jej macierzystej formacji X-Mal Deutschland. Wszystko to musi jednak poczekać. Jeśli się uda reanimować laser to będę kontynuował podróż ze swym starym, wiernym towarzyszem, a jeśli nie, to czeka mnie zakup czegoś nowego. Póki co, sytuację ratuje jako tako odtwarzacz DVD, ale to tylko tak by nie oszaleć od tej ciszy. Na razie musi wystarczyć. Na przetarcie szlaku nastawiłem sobie dziś debiut Inspiral Carpets. Wraz z albumem "Life" (1990) cofam się do początku lat dziewięćdziesiątych, gdy na Wyspach Brytyjskich królował Madchester. Echo tych brzmień dotarło do Polski chwilę później i zainspirowało kilku twórców do podobnej podróży. Nie wiem czy Big Day był w tej grupie, ale jakoś tak ich muzyka najbliższa jest temu z czym kojarzy mi się Madchester. Wyjąłem nawet z półki dwie płyty Big Day, które to zakupiłem przed kilkoma laty, ale jakoś nigdy nie miałem odpowiedniej motywacji by uczciwie ich posłuchać. Inspiral Carpets zrobili dziś odpowiedni podkład więc lepszej okazji już nie będzie by zagłębić się w tę muzykę. Dźwięki zawarte na płycie "W świetle i we mgle" (1993) wciąż brzmią niesamowicie, pomimo tego, że od ich nagrania minęło tak wiele lat. Co ciekawe, zespół nagrał w ubiegłym roku nową płytę, która niestety przeszła bez większego echa. To chyba nie czas na takie dźwięki. Od lat dziewięćdziesiątych wiele się zmieniło tak w samej Polsce jak i globalnej muzyce. Czy na lepsze? To już niech każdy sam osądzi.

Dziś ponoć World Goth Day, więc wypadałoby posłuchać coś z tej działki, ale jakoś typowy gotyk mnie nie kręci. Zawsze wolałem grupy, które nie zanurzały się w tym klimacie aż po same uszy. Gotyckie uniformy też raczej mnie odstraszają więc chyba skończy się na tym, że posłucham Bauhausu, wyjąc z Peterem do księżyca nieśmiertelne undead, undead, undead i tym sposobem obejdę sobie to święto. Zatem happy goth day.


Jakub Karczyński 

2 komentarze:

  1. W Polsce Madchester można odnaleźć także w muzyce grupy Latawce (czasem pojawia się ich płyta na aukcjach) no i w pierwszych nagraniach Golden Life :-) Jaroslaw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie śledziłem szczególnie uważnie tego nurtu, ale dzięki za te muzyczne tropy. Zespół Latawce jakoś umknął mej uwadze, ale Golden Life co nieco słuchałem niemniej do debiutu nigdy nie dotarłem.

      Usuń