21 sierpnia 2019

BLIŻEJ BOGA

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Te słowa w swoim życiu słyszał chyba każdy z nas. Ich wymowa jest chyba dla każdego czytelna i zrozumiała. Przypomniałem sobie o nich w miniony poniedziałek, gdy wyciągałem ze skrzynki przesyłkę z Okinawy. Zanim jednak o jej zawartości, cofnijmy się w czasie o jakieś dwa tygodnie. Wtedy to właśnie otrzymałem na swoją skrzynkę pocztową wiadomość od pewnego sklepu internetowego o następującej treści: Przykro nam, ale nie mamy dla Ciebie dobrych wieści Chwilę po tym jak złożyłeś Twoje zamówienie, nasz dostawca próbował zarezerwować dla Ciebie zamówiony artykuł. Niestety okazało się, że zamówione produkty nie są aktualnie dostępne w ich zasobach. Zapas po prostu się wyczerpał… To oznacza, że byliśmy zmuszeni anulować Twoje zamówienie. Pierwszą reakcją była myśl: a niech to szlag! Emocje jednak po chwili opadły i przyszedł czas oswojenia się z tą informacją. Przetrawiłem ją więc bez zbędnego ociągania i pogodziłem się z faktem, że zamówiony album "Closer To God" (1992) grupy Television Personalities, nie stanie jednak na mojej półce. Szkoda bowiem utwór tytułowy tak mocno wkręcił mi się w głowę, że zapragnąłem mieć ten album w swojej płytotece. Nie było to rzecz jasna pierwsze wydanie lecz wznowienie tejże płyty, które na rynku pojawiło się w 2006 roku. Wydane jak mniemam w cienkim kartoniku mającym w zamyśle imitować płytę winylową. Przypuszczenie swoje opieram na innym albumie tejże grupy wznowionym kilka lat wcześniej. Forma wydania może i ciekawa, ale i tak gdybym miał wybór, to bez mrugnięcia okiem wybrałbym edycję w plastikowym pudełku. No nic na to nie poradzę, że tak jak nie zapałałem wielką miłością do analogów, tak też nie pokochałem ekologicznych opakowań. Zostawmy jednak ten temat i skupmy się na rzeczonym albumie. Chcąc jakoś umniejszyć sobie poczucie zawodu i rozczarowania zajrzałem na pewien zagraniczny portal aukcyjny by sprawdzić jak tam wygląda sprawa z dostępnością tego tytułu. Okazało się, że łatwiej tam kupić kompakt z epoki wydany w plastikowym pudełku niż ową ekologiczną reedycję. Nie muszę chyba mówić, że fakt ten sprawił mi ogromną radość. Pozostało tylko wybrać najbardziej korzystną ofertę i czekać nadejścia przesyłki. W cenie jaką przyszłoby mi zapłacić za moje niezrealizowane zamówienie, miałem opłacony album jak i jego wysyłkę do Polski. Oferta była naprawdę korzystna więc nie było się tu nad czym zastanawiać. Nawet koszty przesyłki biły na głowę inne oferty. Wysyłka z Okinawy to zaledwie dwadzieścia siedem złotych, co przy kwotach rzędu stu złotych za paczkę z USA stanowi śmiesznie mały koszt. Co prawda w aukcji zaznaczono, że płyta może spędzić w podróży i miesiąc czasu, ale na szczęście dotarła do mnie po tygodniu oczekiwania. W poniedziałek wyjąłem ją ze skrzynki pocztowej i niemal od razu trafiła do odtwarzacza. Póki co, nic więcej o zawartości muzycznej napisać nie mogę bowiem pierwsze wrażenia nie zawsze są trafne. Poza tym ogrom materiału jaki wypełnia ten album wymaga odpowiedniej ilości czasu by móc wyrobić sobie opinię na jego temat. Z pewnością poświęcę mu nieco uwagi na łamach "Czarnych słońc" jednak trudno mi powiedzieć kiedy to dokładnie nastąpi. Z pewnością temat nie zaginie bo w niedalekiej przyszłości chciałbym przybliżyć nieco sylwetkę samego zespołu bo zdaje się, że w naszym kraju nie są zbytnio popularni. Ciekawi mnie czy kiedykolwiek ktoś emitował ich nagrania na falach rodzimego eteru. Jeśli jesteście w posiadaniu takich informacji to dzielcie się nimi w komentarzach. Tymczasem pora kończyć ten wpis bo płyta sama się nie przesłucha.

Jakub Karczyński

2 komentarze:

  1. Czekam w takim razie na wrażenia po przesłuchaniu płyty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno podzielę się moimi wrażeniami jak tylko dokładnie zapoznam się z tym albumem. Nie wiem jeszcze kiedy to nastąpi, ale raczej szybciej niż później :)

      Usuń