09 lutego 2017

XYMOX - TWIST OF SHADOWS (1989)

Twórczość grupy Clan Of Xymox dzieli się z grubsza na trzy etapy. Pierwszym był okres współpracy z legendarną wytwórnią 4AD, dla której nagrali dwa albumy uchodzące za wzorzec i papierek lakmusowy względem późniejszych dokonań. Drugim etapem były płyty stworzone w uszczuplonym składzie i pod skróconym szyldem ograniczającym się do słowa Xymox. Wiązało się to  również ze zmianą stylistyki na nieco bardziej taneczną, uznaną przez część fanów za zdradę i dowód na komercjalizowanie się muzyki grupy. Trzecim i jak na razie ostatnim etapem, była reaktywacja Clan Of Xymox, mająca miejsce w 1997 roku. Nie wiązało się to jednak z odnowieniem współpracy z dawnymi członkami (Pieter Nooten, Anke Wolbert) lecz z utworzeniem zupełnie nowego składu i zapisywaniu nowych kart w historii grupy. 

Jako osobnik nieco przekorny, lubię czasami sięgnąć po płyty uchodzące w powszechnej opinii za nieudane. Zagłębiam się w nie by sprawdzić czym sobie na takie miano zasłużyły. Efekty tego bywają różne, ale jak niejednokrotnie się przekonałem, czasem warto dać szansę tym mniej kochanym dzieciom. Niektóre z nich potrafią się odwdzięczyć za poświęcony czas i energię. Jeśli jestem jeszcze w stanie zrozumieć to, że ktoś przekreśla albumy "Metamorphosis" (1992) czy "Headclouds" (1993), to nijak nie mogę pojąć tego, że płyta "Twist Of Shadows" (1989), nie jest wymieniany jednym tchem wśród najlepszych dokonań (Clan Of) Xymox. Toż to przecież arcydzieło synthpopu, które mimo upływu lat, wciąż mieni się najpiękniejszymi kolorami. Fakt, nie jest tak melancholijne jak "Clan Of Xymox" (1985) czy mroczne jak "Medusa" (1986), ale czy umniejsza to w jakimkolwiek stopniu jego znakomitości? Nie sądzę. Poza tym to dzieło kompletne, bez jakiejkolwiek skazy, bez chybionych dźwięków czy wypełniaczy czasu. Nie ukrywam, że jest to jedna z moich płyt życia. Nie poznałbym jej gdybym kierował się powszechnymi opiniami i sądami wygłaszanymi czy to w internecie czy wśród znajomych. Zapewne żyłbym w przekonaniu, że Clan Of Xymox, to tylko dwa pierwsze albumy, a reszta zupełnie się nie liczy. Na szczęście są jeszcze radiowcy, którzy kierują się wyłącznie własnym gustem i nie płyną z nurtem obiegowych opinii. Dzięki temu, dane było mi przed laty, usłyszeć ten album na łamach programu "Nawiedzone Studio" w poznańskim Radiu Afera. Było to co prawda tylko kilka utworów, ale wrażenia jakie na mnie wywarły, nie zapomnę do końca życia. Nie pamiętam już co prawda, które to były nagrania, ale nie ma to najmniejszego znaczenia, bo cały album jest fantastyczny. Słucha się go od deski do deski, jeśli można tak powiedzieć o płycie. Mało tego, po jej wybrzmieniu ma się ochotę na jak najszybszą powtórkę by jeszcze raz usłyszeć takie Blind Hearts, A Million Things czy Imagination. Chyba nie ma drugiego tak pięknego albumu, na którym muzyka taneczna podaje subtelnie rękę melancholii. Doskonałym tego przykładem są dwa ostatnie nagrania zamykające ten album. In The City i Clementina dotykają sfer tak pięknych i ulotnych, że aż trudno uwierzyć, że można odmalować je dźwiękiem. Tylko ktoś kompletnie nieczuły i głuchy może zignorować te piękne dźwięki, które działają w takim samym stopniu na nogi jak i serce. Połączenie tych dwóch żywiołów dało naprawdę piorunujący efekt i tylko szkoda, że tak nieliczni mają świadomość istnienia tej genialnej płyty. Co prawda album "Twist Of Shadows" jest do dziś dnia największym komercyjnym sukcesem grupy, ale kto o nim pamięta, zważywszy na fakt, że nigdy nie doczekał się wznowienia. Nie gra go radio, nie przypomina prasa, więc siłą rzeczy skazany jest na zapomnienie. Od wielu lat próżno także szukać go na sklepowych półkach, więc wszyscy chcący wejść w jego posiadanie, zdani są na łaskę portali aukcyjnych. Górnolotnie powiem jednak, że ten album wart jest każdych pieniędzy, bo przecież pieniądze przychodzą i odchodzą, a muzyka zostaje z nami na zawsze. Jeśli nie fizycznie to przynajmniej w naszych sercach.

"Twist Of Shadows" to album z kategorii tych, które nie tylko warto ocalić z pożaru, ale także od zapomnienia. Gdybym miał taką możliwość, grałbym go codziennie na radiowej antenie, aż wryłby się w pamięć odbiorców niczym mantra. Dawkowałbym go jak narkotyk, aby uzależnić od niego słuchaczy i z satysfakcją wysłuchiwał próśb o kolejną emisję. Choć z drugiej strony, taka masowa indoktrynacja chyba nie ma większego sensu. W końcu wszystko może człowiekowi zbrzydnąć, niech więc dźwiękowa rozkosz płynąca z słuchania "Twist Of Shadows" pozostanie rozrywką dla wybranych. Dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze.

Jakub Karczyński
  

11 komentarzy:

  1. Płyta piękna. Nabyłem ją dawno temu na aukcji i wracam do niej bardzo często.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też moja ulubiona płyta Xymox'ów - fantastyczna melodyka - od strony aranżacji i wykonania - absolutny majstersztyk i top muzyki lat 80 tych. Za produkcję albumu odpowiada ten sam pan, który wzniósł Simple Minds na top płytą "New Gold Dream":) no i gościnnie Tony Visconti w aranżach smyczkowych...

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne recenzje. To jest "płyta mojego życia ".Słucham ich od początku,jeżdżę na koncerty do dziś. Ich muzyka to wszystko czego potrzebuję. Niezapomniane chwile....

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszy mnie, że i Wam się podoba "Twist Of Shadows". Tak, takich albumów można słuchać w nieskończoność. Absolutny kanon. Coś czego nie można pominąć, ani tym bardziej zignorować. W głowie mi się nie mieści, że komuś może się ta płyta nie podobać. Tutaj przecież nie ma ani jednej chybionej nuty. Nigdy później Clan Of Xymox/Xymox nie nagrali już niczego podobnego, o takiej sile rażenia, choć album "Phoenix" również ma w sobie sporo uroku. Niemniej to już zupełnie inna historia, którą mam nadzieję podjąć w niedługim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się, wszyscy "zawiedzeni" opluwali, a jest to arcydzieło, przydałby się remaster.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała płyta, ciągle do niej wracam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry i rzetelny artykuł. Zgadzam się z Autorem. Pozdrawiam! A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło. Płyty zawsze staram się opisywać od serca i tak rzetelnie jak się tylko da. Zachęcam zatem do śledzenia kolejnych wpisów. Pozdrawiam. Jakub

      Usuń
  8. Właśnie nabyłem album w oryginalnym remasterze na olx i nie mogę się doczekać aż odpalę na moim wiekowym Technicsie...ostatnie trzy albumy bardzo dobre, ale wiadomo - perwsze trzy to inny zespół i inna muzyka...

    OdpowiedzUsuń