29 września 2016

PORTRET NIEDOSKONAŁY

Przed kilkoma dniami powróciła do mnie płyta analogowa New Model Army, którą wysłałem do prostowania chłopakom z Winylowni. Już tak nie faluje, więc i radość ze słuchania o wiele większa. Za kilka dni będę miał przyjemność zobaczyć grupę Justina Sullivana na żywo, stąd też przed koncertem jak i kilka dni po, w moich czterech ścianach, rozbrzmiewać będzie nie tylko wspomniany analog, ale i pozostałe albumy tej formacji, tyle, że z płyt kompaktowych. Póki co, przerabiam moje ostatnie nabytki w postaci Liquid Divine - "Interface" (2006), "Black Box" (2007), Minerve "Breathing Avenue" (2005), Love Like Blood "An Irony Of Fate" (1992),  Nick Cave "Skeleton Tree" (2016) i Marillion "F.E.A.R." (2016). W tak zwanym międzyczasie, czytam też nową książkę Wiesława Weissa, poświęconą Tomkowi Beksińskiemu. "Tomek Beksiński. Portret prawdziwy" stanowi taką opozycję do wcześniej wydanej książki Magdaleny Grzebałkowskiej "Beksińscy. Portret Podwójny" oraz filmu "Ostatnia rodzina", w których to postać Tomka została przedstawiona w niezbyt korzystnym świetle. Myślę, że był on na tyle złożoną postacią, że nie można w sposób jednoznaczny odmalować go ani w kolorach czerni, ani bieli. Nikt przecież nie jest wyłącznie dobry, ani zły. Składamy się z różnych odcieni i to właśnie sprawia, że nasze życiorysy nabierają autentyczności. Poza tym, żadna biografia nie jest w stu procentach prawdziwa, bowiem zawsze jest ona przefiltrowana przez postać autora. To trochę tak, jakby wejść do gabinetu luster i próbować uchwycić prawdziwą twarz osób, przeglądających się w owych lustrach. Zadanie tyleż karkołomne, co niemożliwe do wykonania. Jest niczym malowanie palcem na wodzie. Wspomniałem już, że niejednoznaczność postaci Tomka wzbudza liczne dyskusje wśród osób, które w większym lub mniejszym stopniu uczestniczyły w jego życiu. Jak mniemam, sprowadzi się to wkrótce do prawdziwego wysypu książek i filmów na jego temat. Każdy przecież będzie chciał swoim dziełem odmalować ten jeden, jedyny, najprawdziwszy portret. Ciekawi mnie tylko jedna rzecz. Jaki obraz wykreują wszystkie te malowidła w głowie potencjalnego czytelnika? Pomału zaczynam się domyślać. Sądzę, że i Tomek uśmiechnąłby się szeroko. Panie i panowie, oto nadchodzi schizofrenik XXI wieku. 

Jakub Karczyński

PS Gdy wyjąłem z półki pierwszy album King Crimson (reedycja 2014), na którym to zarejestrowano "21st Century Schizoid Man", moim oczom ukazał się dopisek widniejący za tytułem owej kompozycji - including "Mirrors". Przypadek? Nie sądzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz