15 kwietnia 2015

NICE WORK !!!

Muszę podzielić się z kimś tą radością. Nie myślcie sobie jednak, że to jakieś samochwalstwo czy coś z tych rzeczy. To raczej chęć wyrażenia szczęścia, gdy odnajdzie się coś o czym się marzyło. Po raz kolejny okazało się, że determinacja, nieustępliwość i cierpliwość zostają w końcu nagrodzone. Kiedy sporządzałem przed paroma miesiącami listę moich upragnionych, białych kruków nie sądziłem, że jednego z nich uda mi się upolować w tak krótkim czasie. Zazwyczaj takie przedsięwzięcia ciągną się latami i przypominają bezcelowe uganianie się za zjawami, które zamajaczyły nam na horyzoncie. Mimo to, zdarza się nam podejmować to wyzwanie licząc, że może tym razem się uda. Ta naiwność pomimo całej swej bezsensowności ma jedną pozytywną rzecz. Pozwala podtrzymywać w nas ten ogień pożądania, który motywuje i napędza nas do działania. Nawet jeśli w większości przypadków kończy się to fiaskiem, to i tak ten nikły procent powodzenia jest w stanie osłodzić mi całą tę gorycz. Dlaczego o tym piszę. Otóż, przed kilkoma dniami zakupiłem poprzez wiadomy portal aukcyjny, czwartą płytę grupy The Cassandra Complex, zatytułowaną "Cyberpunx" (1990). Owszem, mam ją na winylu, ale w przeciwieństwie do dzisiejszych hipsterów, nie odwróciłem się plecami do srebrnego krążka. Pisałem o tym już wcześniej, więc nie zamierzam rozwijać tego tematu. Czemu je zbieram? Nie wiem, ale wciąż odczuwam dziką rozkosz przy zakupie kompaktu i raczej nic już tego nie zmieni. Wracając jednak do The Cassandra Complex, to jak do tej pory, udało mi się zgromadzić trzy z ich siedmiu albumów. Poza wymienioną wyżej płytą "Cyberpunx", wszedłem wcześniej w posiadanie jego wspaniałego następcy, w postaci "The War Against Sleep" (1992) oraz ostatniej nagranej przez zespół płyty "Wetware" (2000). Nie odpuszczam też pozostałej części ich dyskografii. Za punkt honoru przyjąłem sobie, tak jak uprzednio w przypadku grupy Clan Of Xymox i The Mission, zebrać wszystkie jej studyjne krążki. Z winylami nie ma problemu, ale znaleźć kompakt, to dopiero wyzwanie. Nie mam wątpliwości, że kiedyś mi się to uda. Kiedy? Może za dwadzieścia lat, a może szczęście uśmiechnie się do mnie już w kolejnym tygodniu. 

Trzymajcie kciuki, kolekcjonerzy.

Jakub Karczyński

PS Przypominam, że w najbliższą sobotę odbywa się Record Store Day, więc nie zapomnijcie odwiedzić małych, niezależnych sklepów płytowych i podreperujcie im budżety. Dla Was wydatek rzędu 20 zł może być niewielkim kosztem, a dla takich miejsc to często być albo nie być. Nie dajcie się prosić i weźcie udział w tej jakże szlachetnej inicjatywie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz