20 lipca 2011

DUMA I UPRZEDZENIE

Ostatnimi czasy, w mym odtwarzaczu niepodzielnie rządził najnowszy Clan Of Xymox i jakoś tak naszła mnie ochota, na ponowne zmierzenie się z dorobkiem norweskiej grupy Pride And Fall. Stylistyka w jakiej się obracają, to ta sama orbita zainteresowań, jak w przypadku ich holenderskich kolegów. Założeniem grupy było tworzyć muzykę elektroniczną z elementami darkwave i niewątpliwie wywiązali się z tego zadania znakomicie.



Inną sprawą jest już to, jak owa muzyka ma się do haseł reklamowych, zamieszczanych na płytach tego zespołu. Zdaję sobie sprawę, że stoi za tym sztab marketingowy, a nie sami muzycy, niemniej teksty w stylu "Medusa" Clan Of Xymox XXI wieku, to już spora przesada. Mając w pamięci tę genialną płytę, sięgnąłem po krążek „In My Time Of Dying”. Spodziewałem się pięknych, nastrojowych pejzaży, a tymczasem otrzymałem cios między oczy. W pierwszym odruchu, z przerażenia złapałem się za głowę. Postanowiłem jak najszybciej pozbyć się tego krążka i już nigdy więcej nie wracać do tej muzyki. Życie bywa jednak przekorne i po kilku latach owa płyta znów pojawiła się w mojej płytotece. Jest w niej po dziś dzień, wraz o rok młodszą „Elements Of Silence”. Do dopełnienia dyskografii brak już tylko debiutanckiego albumu "Nephesh" z 2003 roku.


Wyprawa w świat dźwięków wykreowanych przez Pride And Fall, to prawdziwa próba dla słuchacza. Nie stosują oni taryfy ulgowej, ani też nie biorą zakładników. Jeśli nie jesteś gotów na dźwięki rodem z darkwave’owych dyskotek, to nie podejmuj rękawicy rzuconej przez zespół. Poza nastrojowymi utworami, jakie rzeczywiście mogłyby powstać pod palcami Ronny’iego Moorings'a, sporo tu brzmień którymi nie pogardziliby fani techno. Jeśli tak miałaby wyglądać przyszłość Clan Of Xymox, to wolałbym, aby zakończyli karierę niż mieliby rozmieniać się na drobne. Skoro muzyka Pride And Fall budzi we mnie takie emocje, to dlaczego wciąż jej słucham? Może czerpię z tego jakąś niezdrową przyjemność, a może staram się dostrzec coś więcej poza nadętymi sloganami reklamowymi. Jakkolwiek brzmi odpowiedź, zapewne jeszcze niejednokrotnie będę powracał do płyt Pride And Fall, bowiem nie cierpię przegrywać.

Jakub „Negative” Karczyński 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz