Spora, jeśli nie większość mojej płytoteki, opiera się na zespołach brytyjskich. Nie ma się co dziwić, bo to ta nacja, zdominowała nie tylko sferę językową, ale i muzyczną. Nie inaczej było ze scena post punkową, na której to ton dyktowali Brytyjczycy. Reszta świata podpatrywała i ewentualnie tworzyła z tego jakieś swoje wariacje. Nigdy jednak żaden naród, nie był w stanie skupić na sobie uwagi w takim stopniu, jak zrobili to wyspiarze. Możemy więc tylko żałować, że tak niewiele wiemy o tym co działo się choćby we Francji, krajach Beneluxu czy poza Europą. Biję się w piersi, że i "Czarne słońca" tak rzadko prezentują wykonawców spoza brytyjskiego kręgu. Pisałem swego czasu o artystach wywodzących się z krajów Beneluxu, ale z kolei Francja pozostała niemalże nietknięta. Wyjątkiem była grupa Jad Wio, Little Nemo oraz Soror Dolorosa, ale to zaledwie czubek góry, który udało mi się odsłonić. Liczę na to, że wraz z kolejnymi latami, sekcja francuska zwiększy swą liczebność. Póki co, powróciłem do albumu "Sounds In The Attic" (1989), który pomimo upływu tylu lat, wciąż zachwyca. Pisałem niedawno też o Dog Detachment z RPA, który to zrobił ma mnie spore wrażenie i jak do tej pory, jest jedynym reprezentantem tamtych stron. Dziewiczym lądem jest też Turcja, z której to kojarzę zespół She Past Away, który nomen omen, zagra niedługo w Poznaniu, Warszawie oraz Krakowie. Włochy to z kolei Soviet Soviet oraz Geometric Vision, który dzień po Walentynkach, również zawita do Poznania w ramach imprezy "Shadow Dance Party". Pieczę nad tym wydarzeniem sprawuje Woodraf, czyli człowiek odpowiedzialny za powołanie do życia serwisu Bat-Cave.pl, Batcave Production jak i cyklicznej imprezy "Return To The Batcave". To właśnie tam, odkryjecie nie tylko krajowe kapele, ale i zespoły z Europy, Skandynawii czy innych zakątków globu. Jak widać, muzyka jest wszędzie, trzeba tylko nastawić uszu. Niestety, wymaga to już większego zachodu i zaangażowania. O ile muzyka brytyjska i amerykańska podsuwana jest nam niemal pod nos, to reszta świata nie ma już tak komfortowej sytuacji. Warto więc śledzić co dzieje się w małych klubach, kto do nich przyjeżdża, by nie tylko być na bieżąco z repertuarem koncertowym, ale i poszerzyć swe horyzonty. Gdy przed laty, białoruska grupa Molchat Doma rozpoczynała swą karierę, można było ją obejrzeć w rodzimych klubach za niewielkie pieniądze i bez konieczności rozpychania się łokciami w tłumie. Dziś sytuacja wygląda już zgoła odmiennie. Coraz droższe bilety, płyty na stoiskach też nabierają wartości, a pod sceną coraz więcej ludzi. Dobrze więc wyławiać takie perełki z lokalnych scen, a nie czekać tylko na to, co nam podrzucą wielkie koncerny. Czas też zrzucić klapki z oczu i skierować wzrok także w inne rejony świata. Uruchommy szyję i dajmy sobie szansę, rozejrzeć się dookoła. Gwarantuje, że pięknych, muzycznych widoków, z pewnością nam nie zabraknie.
Jakub Karczyński
PS Wsparcie kawowe muzycznego szlaku pod adresem: https://buycoffee.to/czarne-slonca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz