20 stycznia 2025

ZIEMIA OBIECANA


Nie pamiętam w jakich okolicznościach natrafiłem na muzykę grupy The Comsat Angels. Faktem jest, że ekipa z angielskiego Sheffield, błyskawicznie zyskała moją aprobatę i wkrótce zacząłem rozglądać się za jej płytami. Jeśli pamiętacie, to przed laty odnalazłem na rodzimym portalu aukcyjnym prawdziwą kopalnię złota. Ktoś pozbywał się tak wielu fantastycznych płyt, że aż nie wiadomo było, co tu licytować. Pośród nich, znalazły się też i płyty The Comsat Angels, które to zgarnąłem niemal za bezcen. Żeby nie być gołosłownym, sięgnę do swoich notatek. Wyprzedaż albumów, miała miejsce w lutym 2020 roku, czyli niemal pięć lat temu. I tak, krążek "My Minds Eye" (1992) kosztował mnie 26 zł, a płyta "Fiction" (1982) tylko złotówkę więcej. Takich okazji nie można było zmarnować, bowiem dziś w najlepszym przypadku, trzeba przemnożyć te liczby razy cztery. To i tak niewygórowana kwota, którą warto zapłacić, by móc cieszyć się tą muzyką. Pewnie zastanawiacie się dlaczego o tym wszystkim piszę. Już spieszę z odpowiedzią. Otóż jakiś czas temu, natknąłem się na aukcję albumu "Land" (1983) od The Comsat Angels, ale jego cena była dość wysoka. Szybko sprawdziłem sobie jak wygląda sprawa na Discogs i zrozumiałem w czym rzecz. Rzeczona płyta była dostępna zaledwie w dwóch egzemplarzach i każdy z nich był jeszcze droższy niż ten, na naszym portalu aukcyjnym. Odpuściłem więc temat, ale jak to w życiu bywa, nie zapomniałem o nim zupełnie. W porywie szaleństwa, odezwałem się niedawno do sprzedającego, proponując połowę stawki. Propozycja rzecz jasna nie została przyjęta, ale jej właściciel, zaproponował dość znaczne ustępstwo cenowe. Nadal była to kwota, która przekraczała mój założony budżet, ale już stawała się bardziej realna i namacalna. Wiadomość ta, fermentowała w mojej głowie jeszcze przez dobrą dobę, nim przyjąłem warunki sprzedawcy. Jako że zbliżają się moje urodziny, postanowiłem sprawić sobie prezent, którego nikt inny by mi nie zafundował. W taki właśnie sposób, stałem się właścicielem albumu "Land", który jakby nie było, jest moim rówieśnikiem. Z ciekawostek, dodam tylko, że album ten zakupiłem od innego poznaniaka, który jak się okazało, był niegdyś właścicielem sklepu płytowego, w którym to pracę zaczynał mój dobry znajomy i zarazem legenda poznańskiej radiofonii - Andrzej Masłowski. Jaki ten świat mały. Jak widać, życie bywa zaskakujące i bardzo dobrze, dzięki temu ma odpowiedni smak. Pięknie się ten rok zaczyna i liczę na to, że kolejne miesiące również okażą się nie mniej interesujące. Z taką muzyką, nie straszny jest żaden blue monday.

 

Jakub Karczyński


08 stycznia 2025

OŻYWCZA FALA


Początek nowego roku to dla mnie czas poszukiwań. Na rynku wydawniczym niewiele się dzieje więc śmiało można pobuszować wśród staroci. Odkrywam więc to co do tej pory pozostawało dla mnie zakryte jak choćby solową twórczość wokalisty irlandzkiej formacji The Undertones. Feargal Sharkey ma na swym koncie zaledwie trzy albumy, ale za to może pochwalić się utworem, który odniósł międzynarodowy sukces. Ten status przynależy do utworu A Good Heart, pochodzącego z jego debiutanckiego albumu wydanego w 1985 roku. Na razie mogę sobie go posłuchać jedynie na Spotyfy, bowiem nie udało mi się jeszcze znaleźć tego albumu w wersji posrebrzanej. Wypatruję za to dwóch innych - "Songs From The Mardi Gras" (1991) oraz "Wish" (1988), które zostaną mi wkrótce dostarczone. Brałem je zupełnie w ciemno. Jak już się na coś napalę, to idę w temat jak w dym.

Szykuje się też wkrótce ciekawa literatura dla miłośników polskiego postpunku. Otóż, Rafał Księżyk sprokurował książkę "Fala", która to pojawi się na rynku w dniu 5 marca. Do tego czasu, musimy uzbroić się w cierpliwość. Dużo sobie obiecuję po tym wydawnictwie. Może pamiętacie, a może nie, ale przy okazji książki "Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz. Postpunk 1978 - 1984" Simona Reynoldsa, pisałem, że przydałoby się, aby ktoś nakreśli polską perspektywę tego zjawiska. We wstępie, do tej książki Rafał Księżyk nakreślił pewien szkic, a teraz jak mniemam otrzymamy danie główne. Zapewne spora część tego wydawnictwa poświęcona będzie scenie rzeszowskiej, która to była ważnym punktem na postpunkowej mapie Polski. Zimna fala miała się tam wyjątkowo dobrze, a i dziś nie warto tracić tej miejscowości z oczu choćby przez fakt, że wciąż działa tam zespół 1984. Choć w zmienionym składzie, to jednak wciąż tworzący muzykę, która wyróżnia się na polskim rynku. Wspierajmy ich w działaniu, tak jak i całą naszą niezależną scenę, bowiem bez nich, skazani będziemy na dyktat wielkich wytwórni płytowych. Ludzie, którzy pociągają tam za sznurki, pewnie na czymś się znają, ale mam wątpliwości czy jest to akurat muzyka.


Jakub Karczyński 


PS Wsparcie mojej muzycznej fali jak zwykle pod adresem: https://buycoffee.to/czarne-slonca