08 lipca 2016

BLASK CZARNYCH SŁOŃC

Jakże ten czas szybko płynie, a my wraz z nim. Aż trudno mi uwierzyć, że "Czarne słońca" mają już pięć lat. Dokładnie w dniu 23 czerwca 2011 roku, pojawił się tu pierwszy wpis, a właściwie od razu dwa. Pierwszy był krótkim zarysem tego, czemu miał być poświęcony ten blog, drugi dotyczył nowej EP-ki grupy Made In Poland. Patrząc z perspektywy czasu, widzę jak owa koncepcja ewoluowała. Początkowo zakładałem, że będę tu pisać wyłącznie o tej mroczniejszej stronie muzyki, ale w pewnym momencie zaczęło doskwierać mi to ograniczenie, stąd też rozszerzyłem spektrum swoich zainteresowań, o takie gatunki jak synth pop oraz progresywny rock. Myślę, że dzięki temu, blog ten zyskał dodatkowy koloryt. Zresztą nie zawsze mam ochotę na słuchanie i pisanie o tych ponurych dźwiękach. W okresie wakacyjnym jakoś tak rzadziej sięgam po te nagrania, bo nie ma co ukrywać, że najlepiej słucha mi się tego w okresie jesienno-zimowym. Dlatego też częściej wybieram teraz starego, progresywnego rocka, aniżeli grupy pokroju Nosferatu, XIII.Stoleti czy Inkubus Sukkubus. Wampiryczny rock musi nieco poleżeć w trumnie i poczekać na mniej słoneczne dni. 

Wracając jednak do samego bloga, to postanowiłem rzucić nieco światła na blogowe statystyki. I tak jeśli chodzi o liczbę odwiedzin uwzględniających kraj zamieszkania, to bezapelacyjnie prowadzi Polska (38280), następnie są Stany Zjednoczone (5271), Niemcy (3328), Rosja (2003), Irlandia (1894), Francja (1108), Ukraina (997), Hiszpania (774), Indie (460) i Wielka Brytania (400). Oczywiście zakładam, że owe wejścia w większości należy zapisać na konto Polaków, którzy z różnych przyczyn wyjechali z kraju. Najbardziej zastanawiające są te Indie, bo to jednak rejon chyba mniej popularny do emigracji, niż taka Irlandia, Niemcy czy Wielka Brytania. Zdarzają się też wejścia z takich rejonów jak Kenia, Chiny, Brazylia, ale są to bardzo sporadyczne przypadki. Jeśli zaś chodzi o najpopularniejsze posty to przez długi czas bezkonkurencyjnym wpisem była "Trzeci strona księżyca" (1115), która miała na tyle bezpieczny dystans do kolejnego wpisu, że nie musiała obawiać się konkurencji. Zmieniło się to po opublikowaniu postu "Killing Joke - Pylon [2015]", który do dnia dzisiejszego miał 1045 odsłony. Kolejny wpis poświęcony recenzji płyty "The Mission - The Brightest Light [2013] uzyskał wynik już sporo gorszy bo 612 odsłon. Po piętach depcze mu już "Belgijska Bazooka" (596) oraz recenzja albumu "She Past Away - Belirdi Gece [2013]" (549). To taka żelazna piątka wpisów, które cieszyły się największą popularnością. Oczywiście owe wyniki nie są oszałamiające, a w porównaniu ze statystykami blogerek piszących o modzie, to wręcz wypadają żałośnie, ale nigdy nie ukrywałem, że prowadzenie tego bloga jest dla mnie tylko i wyłącznie formą hobby. Z tej też przyczyny nie umieszczam tu żadnych reklam, na których można niby coś zarobić, bowiem wartość estetyczna tego bloga jest dla mnie ważniejsza, niż pieniądze. Cieszę się, że przez te pięć lat, udało mi się zebrać względnie stałe grono czytelników oraz poznać innych blogerów i nawiązać jakąś tam nić porozumienia. Dobrze wiedzieć, że są jeszcze w Polsce ludzie, którzy interesują się muzyką i potrafią fajnie o niej pisać. Mam nadzieję, że wystarczy mi energii i pomysłów by kontynuować tę działalność przez kolejne lata. Oby.

Jakub Karczyński  

2 komentarze:

  1. Witam. Tym razem nie o muzyce. Gdy prowadziłem swojego bloga, też zauważałem w pewnych momentach najazd z ,,dziwnych" krajów.
    Zauważyłem, że są takie słowa-klucze, które wyszukiwarka łączy z danym blogiem.
    Napisałeś ,,Najbardziej zastanawiające są te Indie", może użyłeś gdzieś na blogu słowa ,,indie music" albo ,,Vishnu" - tytuł jednej z piosenek.

    Ja zauważyłem jednego dnia najazd ludzi z Izraela gdy się rozpisywałem o piosence Jerusalem grupy Aphaville :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie jest tak jak piszesz. Słowa klucze, potrafią wydatnie zwiększyć liczbę odwiedzin. Zazwyczaj jednak nie przekładają się one na liczbę czytelników. Dlatego też podchodzę do tego typu statystyk z przymrużeniem oka, bowiem trudno mówić o ich miarodajności. Jak dla mnie, to tylko taka forma zabawy. Bardziej cieszy mnie odzew w komentarzach, który wydatnie pokazuje, że ktoś tu wchodzi, czyta i zostawia część siebie. Wymiana myśli i poglądów jest bardziej satysfakcjonująca od suchych statystyk.

    OdpowiedzUsuń