10 lipca 2019

MADE IN RUSSIA

Oszalałem, normalnie oszalałem na punkcie post punku. Wyszukuję co rusz jakieś nowe zespoły oraz płyty i zagłębiam się w tym świecie. Wciągnęło mnie to po same uszy, płynę więc tym korytem i ani myślę zbaczać z kursu. Doszło nawet do tego, że zacząłem przemodelowywać swą płytotekę pozbywając się albumów, do których straciłem już serce. W moich uszach nie znajdą już bezpiecznej przystani więc po co mają zbierać kurz na półce skoro mogą pokręcić się u kogoś w odtwarzaczu.  Może kiedyś będę tego żałował, ale na chwilę obecną tak właśnie czuję. Człowiek z czasem się zmienia tak jak i zmienia się jego gust muzyczny. U mnie poszło to w kierunku post punku, klasycznego gotyku oraz synth popu z lat osiemdziesiątych. Stąd też w zaciszu czterech ścian wybrzmiewa właśnie album "Intimacy" (1982) zespołu The Oppsition zamiast gorących premier prosto z serca mainstreamu. Co tam nowości skoro w archiwach tyle smakowitych dźwięków. The Opposition odkryłem stosunkowo niedawno więc szlak to jeszcze nie przetarty. Niemniej wchłaniam tę muzykę tak jak gąbka wodę i zachwycam się z każdym kolejnym odsłuchem. Ależ oni grają. Swą muzyką wytwarzają pewien rodzaj niepokoju, który zniewala i oplata słuchacza niczym pajęczyna. Aż trudno oderwać ucho od głośnika. 

Przed kilkoma dniami otrzymałem przesyłkę z Bat-Cave Productions, wewnątrz której znajdowały się albumy "Renovation" (2018) Sierpien oraz "Anestesia" (2016) Schastlyvaya Smert. Nazwy rzecz jasna zapisane oryginalnie są cyrylicą, ale dla osób nieznających tego alfabetu zamieszczam tu ich angielskie odpowiedniki. Zarówno Sierpien jak i Schastlyvaya Smert wyśpiewują swe teksty w języku Puszkina, podkreślając w ten sposób swe korzenie. Obie te grupy zaklasyfikowano do nurtu post punk, choć grupa Sierpien czerpie też z pewnością z dokonań indie rocka, a z kolei Schastlyvaya Smert zapatrzona jest w nurt zimnej fali. Różni je nie tylko muzyka, ale i sama forma wydania swych płyt. Sierpien wydany w standardowym jewel case niczym specjalnie nas nie zaskoczy. Płyta zamknięta w plastikowym pudełku, sprawia wrażenie profesjonalnie skrojonego produktu. Bliższy ogląd ujawnia pewne braki, ale i tak jest całkiem nieźle. Niestety tego samego nie da się powiedzieć o albumie "Anestesia" grupy Schastlyvaya Smert, który to jest jednym z bardziej kuriozalnych tworów z jakimi przyszło mi obcować. Rozumiem, że budżety i nakłady (album wydano w liczbie 50 szt.) w przypadku debiutantów nie są oszałamiające, ale można to było zrobić lepiej. Sierpien Records odpowiedzialny za ten koszmarek, postawił na coś co w zamyśle miało przypominać digipack, ale koniec końców wyszło coś co można by nazwać jego niewydarzonym bratem. Otóż, okładka została wydrukowana w sposób profesjonalny, ale papier jakiego użyto jest zbyt miękki by skutecznie pełnić rolę opakowania. Jakby tego było mało, płytę przytwierdzono do wnętrza za pomocą kółeczka mocującego. Umieszczono je jednak po lewej stronie zamiast po prawej jak nakazywałaby logika. Utrudnia to dość znacznie posługiwanie się tą karykaturalną formą  digipacka. Załamany tą prowizorką, zleciłem profesjonalnej firmie przygotowanie standardowego digipacka z tacką mocującą w oparciu o oryginalne grafiki. Dotarcie do nich nie stanowiło specjalnego problemu bowiem udostępnia je sam zespół. Zamiast więc drukować to domowym sumptem, przesłałem pliki do firmy świadczącej takie usługi i czekam właśnie na efekty ich pracy. Gorzej chyba nie będzie, a przynajmniej nowe opakowanie posłuży mi zdecydowanie dłużej niż oryginał. Poniżej zamieszczam zdjęcia przedstawiające album "Anestesia". Niemniej z drugiej strony nie ma co się boczyć na zespół, zawsze mogli to wydać w formie mp3 więc już choćby za ten nośnik należy im się uznanie.

Jakub Karczyński




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz