W kalendarzu już druga połowa grudnia, a śniegu jak nie było, tak nie ma. Co więcej, nie zapowiada się także, abyśmy ujrzeli go w święta. Można by rzec, że ustanowiła nam się już taka tradycja. Widać zbyt wiele osób pomstowało na zimowe temperatury i śnieg, aż w końcu natura dała za wygraną. Chcieliście, to macie grudzień z temperaturami grubo powyżej zera. Nie sądziłem, że zatęsknię za tymi mrozami, za skrzypiącym śniegiem pod nogami i lepieniem bałwana. Zakupione sanki dla córki szwagra, kolejny rok będą musiały przeleżeć w piwnicy, a biedne dziecko niedługo będzie musiało oglądać śnieg tylko w bajkach. Widać taki nastał porządek rzeczy. Niemniej tęsknie do tych zim, a z pewnym sentymentem wspominam przełom roku 2005/06 gdy termometry wskazywały -30 stopni Celsjusza. To była dopiero frajda wyjść z domu. Miejmy nadzieję, że zima jeszcze powróci, choć może w nie aż takim surowym wydaniu. Na pewno przyjemniej słuchałoby się świątecznej muzyki, a i może atmosfera świąt byłaby bardziej odczuwalna. Oczywiście nie mam tu na myśli tej szaleńczej bieganiny po galeriach handlowych, gdzie świąteczna atmosfera staje się jakąś taką karykaturą, a wartości tak ważne w tych dniach, po prostu bledną w oczach. No bo co nam po świątecznych fasadach, którymi się obudowujemy, skoro kulturę, dobre obyczaje i szacunek do drugiego człowieka pozostawiamy w domu. Zalecam więc więcej wyrozumiałości, życzliwości i cierpliwości, bez których trudno będzie nam przetrwać ten gorący czas. Jako że muzyka ponoć łagodzi obyczaje, to zamiast podnosić sobie ciśnienie, a to debatą polityczną, a to kolejkami w sklepie, lepiej włączmy sobie jakąś świąteczną płytę. Polecam zwłaszcza artystów, których nie słychać w co drugim sklepie.
Ja w swojej skromnej kolekcji płyt świątecznych posiadam tylko i wyłącznie jeden album, który mogę zaliczyć w poczet takich dźwięków. Płyta "Iceland" grupy All About Eve to zbiór coverów, ale i utworów własnych tyle, że w nieco odmiennych aranżacjach. Zakupiłem ją w ubiegłym roku, ale dopiero teraz jakoś znalazłem czas, aby jej wysłuchać tak bez pośpiechu, na spokojnie. Cóż zatem znajdziemy na tym świątecznym wydawnictwie? Album rozpoczyna Last Chrimstmas Georg'a Michael'a, które All About Eve zamieniło w dość smętną i nijaką balladę. Oryginał, mimo że tak już oklepany, ma w sobie o wiele więcej uroku. Podobnie jak utwór Walking In The Air Howard'a Blake'a, który tu brzmi wyjątkowo źle i koszmarnie. Właściwie jest tu nie do rozpoznania. Nawet swoją własną, przepiękną kompozycję December, która pojawia się tutaj w aż dwóch odsłonach, grupa przerabia w taki sposób, że aż zęby bolą. Niestety nic tu nie chwyta za serca, nawet temat A Winter's Tale z repertuaru grupy Queen. Trudno zresztą się dziwić, skoro usłyszeliśmy go przed laty w przepięknym wykonaniu lidera grupy. Cóż można rzec na koniec? Nie jest to jakaś wybitnie tragiczna płyta, ale spoglądając na zestaw utwór można się było spodziewać czegoś dużo, dużo lepszego.
Ja w swojej skromnej kolekcji płyt świątecznych posiadam tylko i wyłącznie jeden album, który mogę zaliczyć w poczet takich dźwięków. Płyta "Iceland" grupy All About Eve to zbiór coverów, ale i utworów własnych tyle, że w nieco odmiennych aranżacjach. Zakupiłem ją w ubiegłym roku, ale dopiero teraz jakoś znalazłem czas, aby jej wysłuchać tak bez pośpiechu, na spokojnie. Cóż zatem znajdziemy na tym świątecznym wydawnictwie? Album rozpoczyna Last Chrimstmas Georg'a Michael'a, które All About Eve zamieniło w dość smętną i nijaką balladę. Oryginał, mimo że tak już oklepany, ma w sobie o wiele więcej uroku. Podobnie jak utwór Walking In The Air Howard'a Blake'a, który tu brzmi wyjątkowo źle i koszmarnie. Właściwie jest tu nie do rozpoznania. Nawet swoją własną, przepiękną kompozycję December, która pojawia się tutaj w aż dwóch odsłonach, grupa przerabia w taki sposób, że aż zęby bolą. Niestety nic tu nie chwyta za serca, nawet temat A Winter's Tale z repertuaru grupy Queen. Trudno zresztą się dziwić, skoro usłyszeliśmy go przed laty w przepięknym wykonaniu lidera grupy. Cóż można rzec na koniec? Nie jest to jakaś wybitnie tragiczna płyta, ale spoglądając na zestaw utwór można się było spodziewać czegoś dużo, dużo lepszego.
Jakub Karczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz