Melancholia zawisła nad miastem. Dopełniam ją sobie lekturą listów Zdzisława Beksińskiego do Jerzego Lewczyńskiego oraz albumami "Filigree & Shadow" (1986) i "Blood" (1991) projektu This Mortal Coil. Same starocie*, ale cóż poradzę, że właśnie te starocie mają w sobie największą siłę i magię. Może drugi i trzeci album This Mortal Coil nie jest tu najlepszym przykładem, bowiem "jedynka" była dużo lepsza, ale akurat dziś zapragnąłem posłuchać właśnie ich. Wcześniej jakoś nie miałem nastroju, ani ochoty na ich zgłębianie. Przesłuchane po łebkach, cierpliwie czekały na swój czas. Na szczęście wraz z nastaniem jesieni, częściej sięgam po tego typu płyty, bo i kiedy słuchać takich albumów jeśli nie teraz. W klimacie ponurej, deszczowej jesieni taka muzyka brzmi najwspanialej. Opary melancholii, zadumy i smutku osiągają tu naprawdę wysokie wartości. Aby w pełni odczuć tę muzykę potrzeba skupienia, cierpliwości i pełnego zaangażowania się w te niełatwe dźwięki. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszym, zabieganym świecie może być trudno o te rzeczy, niemniej warto wygospodarować trochę czasu by oderwać się od prozy doczesnego życia. Dźwięki wykreowane przez This Mortal Coil dają wspaniałą perspektywę i ogląd spraw, które wydają nam się tak ważne, a w istocie nie znaczą nic. I chyba o to w tym wszystkim chodzi. O nabranie dystansu do świata i spraw doczesnych. Przynajmniej ja tak to odczytuję, spoglądając na nazwę jaką przybrał ten projekt - This Mortal Coil (Ten doczesny zamęt). Jeśli jednak zagłębimy się w lekturę "Hamleta", z którego to zaczerpnięto ową frazę, okaże się, że porusza ona nieco inne kwestie. Bohater dramatu wyraża pogląd, że gdyby mieć pewność, że śmierć oznacza definitywny koniec żywota i mąk z nim związanych, nikt przy zdrowych zmysłach nie wahałby się zakończyć swej egzystencji. Niestety, pewności takowej nie ma, stąd też strach przed nieznanym, osłabia wolę przecięcia nici życia. Trudno mi powiedzieć czym kierował się Ivo Watts Russell decydując się na tę nazwę, ale przecież od tego jest sztuka by wyrabiać sobie własne interpretacje, niezależnie czy są one zgodne z zamysłem autora czy też nie. Sztuka to sfera wolności, w której to odbiorca, nie powinien przejmować się tego typu rzeczami. Stąd też pytania w rodzaju: "Co autor miał na myśli ?", schowajmy głęboko do kieszeni i dajmy się ponieść naszej własnej wyobraźni.
Może śnić? — w tym sęk cały, jakie bowiem
W tym śnie śmiertelnym marzenia przyjść mogą,
Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała**
Jakub Karczyński
* Wyjątek stanowi książka, bowiem "Listy do Jerzego Lewczyńskiego" wydano w 2014 roku, choć ich treść to zapis czasów już dawno minionych, więc choćby z tego względu można to traktować jako staroć.
** Fragment "Hamleta" William'a Shakespeare'a w tłumaczeniu Józefa Paszkowskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz