Za oknem jak i w kalendarzu lato czyli czas odpoczynku. Niestety mój letni urlop mam już za sobą, ale pomimo wielu zajęć nie zapomniałem o muzyce. Na nią zawsze musi znaleźć się czas i miejsce. W ostatnim czasie zdarza mi się zawędrować na terytoria nieco bardziej eksperymentalne stąd też obecność pod ręką takich płyt jak Tuxedomoon czy Budzyński/Jacaszek. Badam nowe rejony dźwiękowe by sprawdzić jak rezonuje we mnie ta muzyka. Nie można przecież cały czas żyć w strefie komfortu. Ciekawość świata to podstawa choć próbuje się nam wmówić, że to pierwszy stopień do piekła. Bez niej wciąż tkwilibyśmy w miejscu, a przecież z czasem każdy widok człowiekowi powszednieje. W związku z tym w ostatnim czasie najczęściej sięgam po takie albumy jak:
BUDZYŃSKI/JACASZEK
"Legenda" - zauroczony ostatnią płytą Tomka Budzyńskiego - "Pod wulkanem", sięgnąłem po album nagrany z
Michałem Jacaszkiem. Już sama okładka będąca obrazem Caspara Davida
Friedricha robi tu dużą robotę, a muzyka doskonale wpisuje się w ten
romantyczny klimat. Udało mi się kupić to jeszcze w normalnej cenie bo
na Allegro już wróbelki śpiewają sobie za ten album 200 zł. Spieszmy się więc kupować płyty, tak szybko drożeją.
MINIMAL
COMPACT "Deadly Weapons + Next One Is Real" - odkąd pierwszy raz
usłyszałem muzykę graną przez ten izraelski zespół wiedziałem już, że
nie poprzestanę na jednym albumie. To już trzecia płyta w mych zbiorach i
wciąż mam apetyt na więcej. Jeśli znacie to nie muszę Was szczególnie namawiać, jeśli jednak nie mieliście okazji zetknąć się z tą muzyką to gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości. Minimal Compact klasowo odświeżyli nurt post punk, przeciskając go przez filtr z napisem muzyka izraelska. Ta unikalna mieszanka sprawia, że dźwięki tak dobrze znane nabierają nowych barw i smaków. To jazda obowiązkowa dla miłośników tego gatunku.
MOLCHAT DOMA "Etazhi" - ich popularność jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Gdy czytałem o nich przed laty będąc w trasie między Wrocławiem, a Poznaniem ich kariera dopiero nabierała tempa. W krótkim odstępie czasu wypracowali swój charakterystyczny styl i zjednali sobie całkiem spore grono fanów w najróżniejszych krajach. Kilkukrotnie zawitali także do Poznania, gdzie udało mi się zakupić ich dwie płyty. Jedną z nich była właśnie "Etazhi", która to choć wydana w efektownym digipacku była zwykłym CD-Rem. Mój sprzęt kategorycznie odmawiał odtwarzania takiego nośnika i dopiero przeczyszczenie lasera przekonało go do zmiany decyzji. Wolałem jednak nie ryzykować więc gdy zobaczyłem ofertę sprzedaży tej płyty w innym
wydaniu nie zastanawiałem się ani chwili. Nie żałuję bo muzyka zawarta na tej płycie warta jest każdej ceny.
SCHROTTERSBURG "Om Shanti Om" - jeden z
ciekawszych polskich zespołów, inspirujących się muzyką z okolic cold
wave. Na tyle mi się spodobali, że kupuję ich już teraz w ciemno. Tym razem zaproponowali nam podróż w nieco bardziej orientalne strony. Cały czas podszyte jest to jednak pewnym takim niepokojem i mrokiem. Z każdą płytą rosną w siłę, ewoluują i poszukują. Nie pozostaje więc nic innego jak pilnie śledzić ich karierę i wspierać poprzez nabywanie kolejnych albumów.
Jakub Karczyński
Minimal Compact, miło, że ktoś ich odkrywa "na świeżo".
OdpowiedzUsuńOdkryłem ich stosunkowo niedawno i jest to jedno z bardziej pozytywnych zaskoczeń muzycznych.
Usuń