23 maja 2022

VANGELIS (1943 - 2022)

Michael Ochs Archives

Od kilku dni przestrzeń wokół mnie wypełnia muzyka Vangelisa. Powód jest wszystkim doskonale znany. Ten niebywale zdolny kompozytor przeszedł w miniony wtorek stąd do wieczności. Ponoć odpowiedzialny był za to COVID-19, na który to leczono muzyka w Paryżu. Odszedł jeden z najwybitniejszych twórców, którego dzieła żyć będą w ludzkiej pamięci po kres naszych dni. Kiedy myślę o jego twórczości w pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl ścieżka dźwiękowa do filmu "Blade Runner" (1994), którą noszę głęboko w sercu do dziś dnia. To bezsprzecznie jedno z najwybitniejszych osiągnięć Vangelisa, w mojej ocenie dużo lepsze niż "Rydwany ognia" (1981), za które to otrzymał nagrodę Oscara. Sam Vangelis mówił, że ma on w swym dorobku dzieła, które ceni zdecydowanie bardziej niż "Rydwany ognia". Myślę, że sporo w tym racji. Ja także dużo częściej wracam do takich płyt jak "Antarcitca" (1983), "L'Apocalypse des animaux" (1973), "Opera Sauvage" (1979), "Direct" (1988) czy "The City" (1990), niż do muzyki z "Rydwanów ognia". Oczywiście motyw przewodni jest naprawdę urzekający i to on głównie ciągnię tę płytę wzwyż. Nie można też pominąć milczeniem dwóch tematów Abraham's Theme oraz Eric's Theme, które również mają w sobie sporo uroku jednak tak jak pisałem powyżej, w przepastnej dyskografii Vangelisa znajdziecie mnóstwo piękniejszych rzeczy. Co by nie mówić miał on lekką rękę do tworzenia melodii, które zapadały słuchaczowi w pamięć. Ostatnio dość intensywnie słuchałem płyty "Rosetta" (2016), w której pobrzmiewa ten charakterystyczny dla niego dobrotliwy romantyzm. Czymże on jest? W moim odczuciu to coś co sprawia, że słuchając jego muzyki stajemy się lepszą wersją samego siebie. To coś co powoduje, że łagodniejemy i nabieramy odpowiedniej perspektywy do otaczających nas spraw. Jeśli muzyka może zmieniać ludzi i świat to właśnie tak ją sobie wyobrażam. Czy może być jakaś większa nobilitacja dla muzyka? Chyba nie. Żal więc, że przychodzi pisać nam już o nim w czasie przeszłym. Choć zgasł w nim płomień życia, to blask jego dorobku będzie jeszcze długo widoczny. Musimy tylko odpowiednio o niego zadbać. Spoczywaj zatem w pokoju elektroniczny architekcie.

Jakub Karczyński

2 komentarze:

  1. Zaniedbałem Vangelisa. Właściwie nie słyszałem niczego co wydał po Mythodea - swoj droga, bardzo dobra pozycja.
    Zgadzam się w kwestii - Blade Runner, to jedno ze szczytowych dzieł Vangelisa. Ciagnie film na wyżyny, choć po prawdzie sam obraz jest co najwyżej dobry (plus).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Vangelisa zawsze przyjemnie wrócić. Jego muzyka jest dobra o każdej porze dnia i nocy.

      Usuń