20 września 2016

SACRUM I PROFANUM

 
Powróćmy jeszcze na moment do giełdy płytowej, o której pisałem w poprzednim wpisie. Pretekstem jest bowiem pewne dość charakterystyczne zjawisko, popularne w minionych dekadach, a dziś niemal zupełnie zapomniane. Dotyczy ono tak płyt jak i książek. Choć wydaje mi się, że książki wiodą w tej dziedzinie zdecydowany prym. O czym mowa? O dedykacjach, myślach, wierszach wypisywanych na kartach książek i okładkach płyt. Trafiłem na jedną taką płytę, podczas ostatniej giełdy. Uśmiechnąłem się mimowolnie trzymając w dłoniach album "A Night At The Opera" grupy Queen, który to album pokrywały liczne wpisy. Dla jednych to miła pamiątka, dla innych to czysta profanacja. Też tak w pierwszej chwili pomyślałem: "Jak można tak zniszczyć płytę?". Po chwili przyszła refleksja. Przecież to fajna pamiątka i dodatkowa wartość albumu. Ilekroć weźmie się taką płytę do ręki, powrócą wspomnienia o osobach, które to pisały. I nie są to bynajmniej wynurzenia na poziomie "kochanej koleżance - Kasia", ale niejednokrotnie wiersze czy głębsze myśli lub myśli po kilku głębszych. 

Lubię takie rzeczy, bo są nośnikami fajnych wspomnień oraz ciekawych historii. Sam w swojej kolekcji nic podobnego nie posiadam, choć raz podarowałem płytę z dedykacją. Było to jednak dawno temu i kto wie czy owa płyta, nie żyje już własnym życiem, krążąc gdzieś po świecie. Nie wszyscy przecież są sentymentalistami. Z pewnością nie należała do nich właścicielka albumu Queen. Dziwie się jej nieco, że pozbyła się tej pamiątki i puścił ją w szeroki świat. Przecież dla nikogo innego ta płyta nie będzie przedstawiała takiej wartości, jak dla osoby, dla której była właśnie przeznaczona. Nawet przez moment przeszła mnie myśl czy by jej nie kupić, ale stwierdziłem, że co mi po takiej cudzej pamiątce. I tak przecież nie odgadnę historii jej powstania, komu była przeznaczona i z jakiej okazji. Ograniczyłem się więc tylko do zrobienia powyższych zdjęć. Widać na nich wpisy w języku polskim pochodzące z lat 1977 oraz 1978. Niestety słaba jakość zdjęć, uniemożliwia odczytanie ich wszystkich. Sporządzone zostały w miejscowości Köln (Kolonia), a ich adresatem była kobieta. Okoliczności w jakich otrzymała ów prezent pozostają jednak tajemnicą. Niemniej panowie wykazali się niezwykła wrażliwością, co w dzisiejszych czasach nie jest już takie nagminne. Z próbek zawartych tam myśli, mnie najbardziej spodobały się dwa wpisy: "Pamiętaj! Ile byś nie zapłaciła za Twe piękne złudzenia, zawsze zrobisz dobry interes" oraz "Nie ma maski, która by mogła ukryć miłość tam gdzie ona jest, ani udać jej tam, gdzie jej nie ma". Prawda, że fajne? Ciekawi mnie czy i Wy w swoich zbiorach posiadacie tego typu pamiątki. 

Jakub Karczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz