Poranek przywitał mnie mleczną mgłą. Jak okiem daleko sięgnąć, nic tylko mgła. Czyżby świat się jeszcze nie zdążył załadować, a może jakiś kabelek się wypiął i czekamy na przyjazd serwisu, który zlokalizuje usterkę. Skoro obraz nawala, to niech chociaż dźwięk wypełni przestrzeń. Na dobry początek proponuję czarny sabat - Black Sabbath ma się rozumieć. Żeby daleko nie szukać, sięgnijmy po "13", czyli ostatni jak dotąd krążek tej legendarnej formacji. I choć wiem, że nie wszystkim przypadł on do gustu, to jednak trzeba oddać grupie, że dawny duch wciąż krąży między wersami. Mam nadzieję, że kolejny album, który to ma definitywnie zamykać dyskografię grupy, przyniesie równie wiele pięknych emocji i będzie godnym zwieńczeniem ich kariery. Tymczasem nastawmy "13" i rozkoszujmy się ciężarem i tempem kompozycji, które momentami przywodzą na myśl kroczącą Godzillę, której nikt i nic nie jest w stanie zatrzymać. Taki właśnie jest Black Sabbath, którego potężne brzmienie i szaleńczy głos Ozzy'ego, długo będą jeszcze prześladować niejednego sąsiada. To co dla jednych jest nie do zniesienia, innym sprawia niewysłowioną rozkosz. Bo jakże nie zachwycić się tymi szaleńczymi wokalizami Ozzy'ego, gdy do wtóru przygrywa mroczna symfonia pełna majestatu i potęgi. Jakże nie podkręcić potencjometru głośności tak by szyby zaczęły drżeć ze strachu, a tapeta ze ścian, pokornie złożyła pokłon przed księciem ciemności. To wszystko sprawia, że z niecierpliwością czekam na ostatni rozdział tej księgi, której kolejne strony są mam nadzieję właśnie zapisywanie. Jeśli to koniec, to aż chciałoby się sparafrazować kwestię z kultowego "Misia": No pięknie żeś pan nam to wszystko wyśpiewał, panie Osbourne. Zapewne moglibyśmy dalej pociągnąć ten dialog i włożyć w usta Ozzy'ego słowa: Ja wam zawsze, wszystko wyśpiewam ... tyle, że już nie pod szyldem Black Sabbath.
Jakub Karczyński
Tak, to byłoby piękne zwieńczenie ich kariery, ale skoro jest szansa na jeszcze jeden album, to czemu nie. Nie podzielam poglądu, że robią to dla kasy. Sądzę, że to raczej chęć zebrania się w oryginalnym składzie, motywuje ich do nagrania jeszcze jednej płyty. Na "13" się to nie udało, może teraz zdołają się jakoś porozumieć.
OdpowiedzUsuńZakończenie tego albumu (dzwony i burza, te same co na początku pierwszego albumu) jest genialnym zwieńczeniem dyskografii zespołu. I powinno nim zostać. Tak jak z niecierpliwością czekałem na "13", tak wolałbym, żeby już nic nowego pod szyldem Black Sabbath się nie ukazało.
OdpowiedzUsuńOj tak, ta burza i te dzwony robią wrażenie i sądzę, że nie znalazły się tam przez przypadek. Panowie chyba nie przypuszczali, że nagrają jeszcze jedną płytę, stąd też to nawiązanie do pierwszego albumu.
OdpowiedzUsuń