W ostatnim czasie odkrywam bardzo dużo ciekawych rzeczy, które nie tylko wzbogacają moją płytotekę, ale i poszerzają wiedzę o muzyce, której jestem wierny od wielu, wielu lat. Żałuję tylko, że takich samych sukcesów nie mam na polu nowo powstającej muzyki. Co prawda jest jeszcze do nadrobienie kilka tegorocznych premier, ale ich ilość można policzyć na palcach jednej ręki norweskiego drwala. Nie spędza mi to jednak snu z powiek, skoro w zamian otrzymuję takie perełki jak choćby pierwszy solowy album lidera Echo & The Bunnymen. Ian McCulloch na swym "Candleland" (1989) sięga absolutnych szczytów swojej kreatywności kompozytorskiej. I cóż z tego, że płyta ta ma na swym karku równą trzydziestkę skoro pomimo upływu tylu lat wciąż świetnie się jej słucha. Jeśli lubicie twórczość Echo & The Bunnymen to obowiązkowo powinniście zapoznać się z zawartością tego albumu. Melancholia i przebojowość wymieszały się tu w doskonałych proporcjach. Już pierwsze dźwięki świetnie nastrajają na tę muzyczną podróż, a później wcale nie jest gorzej.
Jeśli już przy grupie Echo & The Bunnymen jesteśmy to właśnie ukazały się sesje jakie zespół zarejestrował dla Johna Peela między latami 1979 a 1983. Premiera albumu początkowo wyznaczona była na grudzień, ale ni z gruszki ni z pietruszki płyta pojawiła się już we wrześniu. Takie zaskoczenia to ja lubię, gorzej gdy premiery odwlekane są w nieskończoność wystawiając cierpliwość fanów na próbę.
Z pewnością nikt nie narzeka na informację jaka obiegła media w ostatnim czasie. Otóż grupa Bauhaus postanowiła reaktywować się w pełnym składzie. To co jeszcze do niedawna wydawało się nieprawdopodobne, dziś stało się faktem. Nie wnikam w motywy tej reaktywacji. Chciałbym wierzyć, że stoją za tym potrzeby artystyczne, ale nie wykluczone, że ponownie stoi za tym chęć zarobienia na dawnej sławie. Zresztą już w 2008 roku przy okazji wydania płyty "Go Away White", któryś z członków zespołu bez owijania w bawełnę stwierdził, że za tą reaktywacją stoi wyłącznie dolar. Nie uważał też by było to coś zdrożnego. Powód dobry jak setki innych. Może tak, może nie. Niech każdy sam rozsądzi. Tymczasem mam nadzieję, że poza koncertami, grupa przymierza się też do nagrania nowego albumu. Przez te lata z pewnością nieco pomysłów się nagromadziło. Dobrze by było podzielić się nimi z fanami, którzy z pewnością chętnie wymienią swoją narodową walutę na płytę sygnowaną napisem Bauhaus. Panowie, na moje złotówki możecie liczyć.
Jakub Karczyński
Dobry numer "Gazety Magnetofonowej".
OdpowiedzUsuń