Nie jestem zbyt wielkim orędownikiem Facebooka. Uważam bowiem, że poza niewątpliwymi zaletami ma on całkiem sporo wad, z których największymi grzechami są jak to ujął Jerzy Stuhr w "Seksmisji" (1983) - permanentna inwigilacja, budowanie niezdrowych relacji międzyludzkich oraz nadmierne pożeranie naszego wolnego czasu. Zadajcie sobie pytanie czy to co zobaczyliście dziś na Facebooku było warte czasu jaki mu poświęciliście. Czy wzbogacił on jakoś wasze życie i uczynił je wartościowszym? Czy nie lepiej wziąć do ręki książkę zamiast czytać te wszystkie wklejki, które zapychają nam nasze mózgi nic nie znaczącymi informacjami. Niestety sam się na tym łapię, że zaglądam tam zbyt często choć przecież znalazłbym sto fajniejszych rzeczy do roboty. Pcha mnie tam jakaś niezdrowa ciekawość, choć sam nie wiem co spodziewam się tam znaleźć. I chyba właśnie ta niewiadoma jest najbardziej ekscytującym aspektem tego wszystkiego choć gdy już nakarmię swoją ciekawość to stwierdzam, że owa strawa nie dość, że jakoś mało kaloryczna to jeszcze do tego średnio smaczna.
Czasem jednak trafiam tam na coś co mnie zaintryguje i da nawet do myślenia. Tak było w przypadku ostatniego wpisu jednego z moich ulubionych reportażystów. Mariusz Szczygieł ma niewątpliwe zasługi na polu budowania relacji polsko-czeskich, ale to o czym chcę tu napisać nie ma z tym nic wspólnego. Tym razem refleksja jaką podzielił się Pan Mariusz dotyczyła sztuki Zdzisława Beksińskiego. Stwierdził on bowiem, że malarstwo z okresu fantastycznego jakoś do niego nie przemawia gdyż jest ono dla niego zbyt czytelne i brak tam jakiejś autentycznej tajemnicy. Nie podzielam tego poglądu, ale szanuję jego zdanie. Nie to jednak przykuło moją uwagę lecz fraza o tym, że z Beksińskiego się wyrasta jak z fantastyki. Dało mi to nieco do myślenia bo choć z Beksińskiego jeszcze nie wyrosłem to z fantastyki już raczej tak. Nie czytam obecnie tego typu literatury choć filmy zdarzy mi się jeszcze obejrzeć. Pomyślałem sobie więc o rzeczach, z których już wyrosłem choć kiedyś zarzekałem się, że z pewnością tak nie będzie. Pierwszą rzeczą jaka przyszła mi do głowy to #długie włosy. Nie żeby wyłysiał, co to to nie. Mam na myśli to, że gdy człowiek jest młody zapuszcza sobie włosy by jakoś utożsamić się z muzyką jakiej słucha. Przychodzi jednak taki moment, że siadamy na fotelu fryzjerskim i pozwalamy je sobie ściąć. Godzimy się więc z tym, że pewne rzeczy zostają już za nami, a my bez zbędnego oglądania się za siebie ruszamy w dalszą drogę. Kolejną rzeczą, z której wyrosłem (dosłownie i w przenośni) to buty typu #glany. Nie zrobiłem tego jednak z dnia na dzień lecz modele wysokie zamieniłem na niskie by w pewnej chwili i je schować gdzieś głęboko w szafie. Oba te aspekty łączą się również z muzyką, a ściślej rzecz biorąc z #metalem, którego słuchałem w okresie dorastania. Dziś już również i z niego w większości wyrosłem i nie wracam zbyt często do rzeczy, które zaprzątały mi głowę w tamtym czasie. Podobnie sprawa ma się z #koszulkami z muzycznym logotypem. Wyjątkiem t-shirt Siekiery z okładką "Nowej Aleksandrii", który zachwyca mnie kunsztem swego wykonania. Reszta koszulek poszła w odstawkę. Po prostu uważam, że człowiek w pewnym wieku zaczyna wyglądać w tym groteskowo. Weźmy na przykład takich panów w średnim wieku z opiętymi na brzuchach koszulkami ich ulubionych zespołów, które zamiast podziwu wzbudzają we mnie raczej uśmiech politowania. Nie chodzi bynajmniej o to, że po czterdziestce wszyscy mają wbijać się w garnitury, ale pewne rzeczy zarezerwowane są dla nastolatków i niech tak pozostanie. Nie starajmy się udawać młodzieniaszków, którymi od dawna i tak nie jesteśmy. Pogódźmy się z upływającym czasem i dobierajmy garderobę względem wieku.
Czas w miejscu nie stoi więc i my jako ludzie nie zapuszczajmy mentalnych korzeni lecz rozwijajmy się, dojrzewajmy i cieszmy się tym dokąd prowadzą nas te nowe drogi. Nie ma sensu tkwić w jednym miejscu, skazując się tym samym na los muzealnego eksponatu, który może i ma jakieś walory, ale ni cholery nie można o nim powiedzieć, że koresponduje ze współczesnością.
Czasem jednak trafiam tam na coś co mnie zaintryguje i da nawet do myślenia. Tak było w przypadku ostatniego wpisu jednego z moich ulubionych reportażystów. Mariusz Szczygieł ma niewątpliwe zasługi na polu budowania relacji polsko-czeskich, ale to o czym chcę tu napisać nie ma z tym nic wspólnego. Tym razem refleksja jaką podzielił się Pan Mariusz dotyczyła sztuki Zdzisława Beksińskiego. Stwierdził on bowiem, że malarstwo z okresu fantastycznego jakoś do niego nie przemawia gdyż jest ono dla niego zbyt czytelne i brak tam jakiejś autentycznej tajemnicy. Nie podzielam tego poglądu, ale szanuję jego zdanie. Nie to jednak przykuło moją uwagę lecz fraza o tym, że z Beksińskiego się wyrasta jak z fantastyki. Dało mi to nieco do myślenia bo choć z Beksińskiego jeszcze nie wyrosłem to z fantastyki już raczej tak. Nie czytam obecnie tego typu literatury choć filmy zdarzy mi się jeszcze obejrzeć. Pomyślałem sobie więc o rzeczach, z których już wyrosłem choć kiedyś zarzekałem się, że z pewnością tak nie będzie. Pierwszą rzeczą jaka przyszła mi do głowy to #długie włosy. Nie żeby wyłysiał, co to to nie. Mam na myśli to, że gdy człowiek jest młody zapuszcza sobie włosy by jakoś utożsamić się z muzyką jakiej słucha. Przychodzi jednak taki moment, że siadamy na fotelu fryzjerskim i pozwalamy je sobie ściąć. Godzimy się więc z tym, że pewne rzeczy zostają już za nami, a my bez zbędnego oglądania się za siebie ruszamy w dalszą drogę. Kolejną rzeczą, z której wyrosłem (dosłownie i w przenośni) to buty typu #glany. Nie zrobiłem tego jednak z dnia na dzień lecz modele wysokie zamieniłem na niskie by w pewnej chwili i je schować gdzieś głęboko w szafie. Oba te aspekty łączą się również z muzyką, a ściślej rzecz biorąc z #metalem, którego słuchałem w okresie dorastania. Dziś już również i z niego w większości wyrosłem i nie wracam zbyt często do rzeczy, które zaprzątały mi głowę w tamtym czasie. Podobnie sprawa ma się z #koszulkami z muzycznym logotypem. Wyjątkiem t-shirt Siekiery z okładką "Nowej Aleksandrii", który zachwyca mnie kunsztem swego wykonania. Reszta koszulek poszła w odstawkę. Po prostu uważam, że człowiek w pewnym wieku zaczyna wyglądać w tym groteskowo. Weźmy na przykład takich panów w średnim wieku z opiętymi na brzuchach koszulkami ich ulubionych zespołów, które zamiast podziwu wzbudzają we mnie raczej uśmiech politowania. Nie chodzi bynajmniej o to, że po czterdziestce wszyscy mają wbijać się w garnitury, ale pewne rzeczy zarezerwowane są dla nastolatków i niech tak pozostanie. Nie starajmy się udawać młodzieniaszków, którymi od dawna i tak nie jesteśmy. Pogódźmy się z upływającym czasem i dobierajmy garderobę względem wieku.
Czas w miejscu nie stoi więc i my jako ludzie nie zapuszczajmy mentalnych korzeni lecz rozwijajmy się, dojrzewajmy i cieszmy się tym dokąd prowadzą nas te nowe drogi. Nie ma sensu tkwić w jednym miejscu, skazując się tym samym na los muzealnego eksponatu, który może i ma jakieś walory, ale ni cholery nie można o nim powiedzieć, że koresponduje ze współczesnością.
Jakub Karczyński
PS Wpis ilustruje obraz "Grający w karty" autorem, którego jest Paul Cezanne. Uważny obserwator dostrzegł zapewne, że panowie w ręku zamiast kart dzierżą smartfony, które to domalował im południowokoreański ilustrator Kim Dong-Kyu. Postanowił on w ten sposób nieco odświeżyć i uwspółcześnić dzieła wielkich mistrzów malarstwa.
Zaintrygowałeś mnie tą kwestią wyrastania z pewnych spraw.
OdpowiedzUsuńFantastyka. Tu nie mam problemu bo od zawsze nie trawiłem tego gatunku. Jednak odkąd sięgnę pamięcią zawsze lubiłem fantasy i nie, nie wyrosłem z tego. Nadal lubię od czasu do czasu zanurzyć się w świat magii i miecza. Jestem dzieciakiem?
Długie włosy. Szczerze mówiąc to najdłuższe włosy miałem chwilę po trzydziestce. Obciąłem z dwóch powodów. Okrutnie jest to niewygodne, a po drugie, Żona z koleżankami namówiły mnie abym oddał je dla kobiet chorujących na raka. Oddałem i już nie wróciłem. Obciąłem, znaczy się wyrosłem.
Glany. Właściwie nigdy takiego obuwia nie nosiłem. Owszem, zdarzyły się ze dwa razy Martensy, ale krótkie i dawno, dawno temu, chyba jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. No można powiedzieć, że wyrosłem.
Metal. Tu także nie mam problemu, bo nigdy tej muzyki nie słuchałem. Owszem zdarzało się, ale sporadycznie i raczej pojedyncze utwory. Choć muszę przyznać, że mam w zbiorach kilka takich płyt. Wyrosłem? Właściwie nie miałem z czego.
Koszulki. Nawet wspominałem o tym w ostatnim moim wpisie dotyczącym grupy Kult. Kupuję jako pamiątkę po koncercie, dla pięknego wzoru czy uwielbienia dla danego Artysty lub konkretnej płyty. Ale rzeczywiście wcale ich nie noszę. Dodam jednak natychmiast, że nie jest to spowodowane tym, że się wstydzę czy powinienem wydorośleć, a bardziej z tym, że nie chcę aby się zniszczyły. Czyli wyrosłem połowicznie. Aaaa i choć wiek średni to koszulki nie opinają mi brzucha bo go po prostu nie mam. ;-)
Powiem szczerze, że mnie osobiście okrutnie mierzi tzw. dupościsk (przepraszam za słowo) i że czegoś tam nie wypada z racji wieku. Przecież również Tobie, drogi Jakubie, ktoś może powiedzieć, że dawno powinieneś wyrosnąć z darkwave, gothic, czy tego typu muzyki, zarezerwowanej raczej dla rozhisteryzowanych panienek, dla których świat się skończył bo chłopak je rzucił. W Twoim wieku za jazz byś się wziął albo wyżej, za muzykę klasyczną – wydoroślej. Nie jest to śmieszne? Dlatego nie zgadzam się z Twoją opinią o koszulkach i zmianie ich na coś odpowiedniego do wieku.
Ja bym jednak wolał żeby ludzie wyrastali z obgadywania innych, interesowania się życiem innych, ocenianiem innych, naśmiewaniem się z innych czy pokazywania palcami. Te obleśne cechy powinny być raczej dziecięcą domeną. I nie uważam, że dzieci są złe, związane jest to raczej z dziecięcym postrzeganiem świata, ciekawością i bezpośredniością. Z wiekiem powinno się jednak z tego wyrastać. A obserwując otoczenie, odnoszę wrażenie, że z upływem lat te zachowania tylko rosną w siłę. Przez to nie żyjemy tak żeby być szczęśliwymi tylko żyjemy aby uszczęśliwić innych. I na to nie ma mojej zgody.
Wiele lat temu nasza telewizja zaprezentowała film „Szpital przemienienia” na podstawie książki Stanisława Lema pod tym samym tytułem. Nie pamiętam dobrze, ale mogło to być jeszcze w czasach dwóch kanałów – Jedynki i Dwójki. Strasznie mnie ten film zauroczył choć z racji wieku wiele z tego filmu wtedy nie zrozumiałem. Dopiero kilka lat później wywarł na mnie ogromne wrażenie. Jest tam taka scena, w której pisarz Sekułowski (kapitalny Holoubek) prowadzi dialog, a właściwie monolog, z lekarzem tego szpitala Stefanem (Dejmek). Mówi mniej więcej tak (cytuję z pamięci więc może to być niedosłowne).
- Panu się zdaje, że życie polega na tym aby dorosnąć – być dorosłym, zdać egzamin, zadośćuczynić normom.
- A czy pan jako psychiatra może mi powiedzieć co to jest norma? Nie może pan bo to jest gówno – rozumie pan (…)
I dalej mówi jeszcze:
- Niech pan nie dorasta do dorosłej bredni. Niech pan żyje!
Jejku, jak ja żałowałem, że te słowa nie padają w książce, którą oczywiście natychmiast po tym drugim seansie przeczytałem.
Tego staram się w życiu trzymać. Żyć życiem swoim dla siebie i szczęścia swoich bliskich, a nie po to aby zadowolić otoczenie, że coś w moim wieku wypada bądź nie.
Pozdrawiam Cię drogi Jakubie i nie bierz mojego zbyt długiego wpisu do siebie. Wszak bardzo szanuję Twoją opinię, a tu wyrażam tylko swoje zdanie, z którym nie musisz się zgadzać, co też oczywiście uszanuję.
Witaj SzyMonie. Nie spodziewałem się aż tak obszernego komentarza, ale przeczytałem go z niezwykłym zaciekawieniem. Nawet kilkukrotnie, aby niczego nie przeoczyć. Temat faktycznie pod długą i zażartą dyskusję. Podobnie jak Ty nie pochwalam wścibstwa, obgadywania za plecami i tego typu zachowań. Jeśli jednak chodzi o ocenianie innych to długo się nad tym zastanawiałem swego czasu. Myślę, że problem to niezwykle złożony bo choćbyśmy nie wiem jak się wzbraniali przed tym to nieustannie porównujemy się z innymi, oceniamy ludzkie zachowania, sposób bycia, ubierania się i tym podobne rzeczy. Analizujemy je i dzielimy się wnioskami z otoczeniem albo zachowujemy to dla siebie. Tak już chyba jesteśmy skonstruowani, ważne jednak by mieć tego świadomość i starać się żyć tak by móc codziennie bez obrzydzenia oglądać swoją twarz w lustrze. Żyjemy w świecie nastawionym na sukces i w większym lub mniejszym stopniu biegniemy do celu jak te szczury w labiryncie. Wyżej, szybciej, dalej. Byle do celu, byle być pierwszym. Osobiście staram się wystrzegać tego typu zachowań bo przecież są w życiu ważniejsze rzeczy niż ilość pieniędzy na koncie czy najnowszy model auta w garażu. Nie drążąc już zbytnio tematu odniosę się jeszcze tylko do tematu wieku i tego co wypada, a co nie. Utarło się tak, że w pewnym wieku zwykło ubierać się tak a nie inaczej, słuchać tej, a nie innej muzyki, czytać klasykę zamiast błahych czytadeł. Absolutnie nie podzielam tego typu poglądów. Niech każdy słucha, czyta i ubiera się po swojemu. Chodziło mi bardziej o pokazanie granicy za którą narażamy się już na śmieszność i groteskowość. Wymieniłem tu przykład brzuszkowatych panów w koszulkach ulubionych zespołów, ale równie dobrze mógłbym przywołać obraz pań w średnim wieku ubierających się jak nastolatki. Trudno jest mi złapać spójność tego wizerunku. Ten rozdźwięk między wiekiem, a wizerunkiem zdaje się krzyczeć – ja nie chcę jeszcze dorastać! (mężczyźni), chcę być wiecznie młoda (kobiety). Wydaje mi się, że przychodzi w życiu taka chwila, że trzeba zmierzyć się z życiem, z czasem, przemijaniem i własnymi ograniczeniami w sferze fizycznej. Nie można wiecznie robić uników czy udawać, że jest inaczej niż jest. Niemniej nie narzucam nikomu mojego światopoglądu, piszę o tym bardziej by dać do myślenia, ale także po to by stworzyć zaczyn pod dyskusję. Serdecznie dziękuję Ci za Twój wpis. Zawsze chętnie czytam Twoje przemyślenia choćby nawet stały w opozycji do moich opinii. Tym bardziej nie obrażam się bo grunt to pięknie się różnić. A tak poza tym to oboje jesteśmy na straconej pozycji wszakże zamiast słuchać muzyki poważnej, my wciąż tkwimy w objęciach tej niepoważnej. No kto to widział 😉 Pozdrawiam.
Usuńbliżej mi do 50 niż 40, jutro w Warszawie odbieram świeżutkie tiszerty Stranglers, DuranDuran, PrimalScream i ten: https://www.facebook.com/punkt77/photos/a.1079401115465762/1093677354038138/?type=3&theater. Moi kumple ze studiów po odchowaniu dzieci golą się na łyso, zapuszczają olbrzymie brody i zasuwają motorami do Brodnicy odziani w koszulki Ajronów. zatem - uprzejmie proszę nie generalizować.
OdpowiedzUsuńpzdr peiter
Widzę, że temat koszulek zdominował dyskusję, ale swoją drogą to przyznaję rację, że komu jak komu, ale motocyklowemu gangowi koszulki metalowe pasują jak mało komu :) Pozdrawiam.
Usuń