13 lutego 2017

SEXY SUICIDE / PROMENADE CINEMA - LIVE IN POZNAŃ


Przedwczoraj miałem przyjemność obejrzeć koncert duetu Sexy Suicide w poznańskiej Minodze. Impreza odbyła się w ramach trzeciej edycji The Blitz Kids Party. Wyczekiwałem jej z wielkimi nadziejami już od dobrych kilku tygodni. Za sprawą debiutanckiej płyty Sexy Suicide, lata osiemdziesiąte powróciły w naprawdę wielkim stylu. Muzyka new romantic znów stała się modna i inspiruje kolejnych twórców nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Przykładem tego jest angielska grupa Promenade Cinéma, która to poprzedzała występ naszych wschodzących gwiazd. Oba zespoły są dopiero na dorobku, z tym że Sexy Suicide jest kilka kroków przed Promenade Cinéma, którzy jak do tej pory dorobili się zaledwie trzech wirtualnych singli. Wielka szkoda, że nie nagrali jeszcze debiutanckiej płyty, bo zdecydowanie na to zasługują. Przed koncertem rozglądałem się za jakimś stanowiskiem z płytami i koszulkami, ale niestety niczego takiego nie znalazłem. Szkoda, bo pewnie wiele osób po występie, chętnie kupiłoby jeśli nie samą płytę, to przynajmniej jakiś gadżet, będący fajną pamiątką. W końcu gdzie jak nie na koncercie sprzedawać swoje płyty i koszulki? Jako że Sexy Suicide mają już czym się pochwalić i czym handlować, to wartoby zagospodarować ten sektor. Ja zdecydowanie obstawiam płyty i bardzo żałuję, że jedyną formą posłuchania muzyki Promenade Cinéma są pliki mp3. No nic, może kiedyś się doczekam pełnoprawnego albumu, którym będę mógł się zasłuchiwać tak intensywnie jak płytami Sexy Suicide czy Neon Romance (wcześniejsza inkarnacja Sexy Suicide).

Wracając do samego koncertu, to zaczął się on od występu Promenade Cinéma. Ten sympatyczny duet z Sheffield zaprezentował nam godzinny występ, który zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Zaznaczę, że do chwili koncertu, nie znałem twórczości zespołu. Przed występem posłuchałem kilku utworów na YouTube, ale było to dość pobieżne rozpoznanie terenu. Co ciekawe, okazało się, że pomimo braku znajomości jakiegokolwiek utworu, nie miało to większego znaczenia, bowiem nagrania okazały się na tyle przebojowe, że od razu wpadały w ucho. Świadczy to tylko o dużym talencie zespołu, przed którym drzwi do kariery stoją otworem. Trzeba tylko poprzeć to płytą by pamięć o zespole nie ulotniła się z twardego dysku/mózgu słuchaczy niczym mp3 po formatowaniu komputera. Ze wszystkich nagrań zaprezentowanych poznańskiej publiczności, mnie najbardziej do gustu przypadły The Worlds Of A Stranger, As The World Stops Revolving i cover Somebodys Watching Me (oryg. Rockwell). Nie znaczy to, że pozostałe były gorsze. Nie, nic z tych rzeczy. Cały występ stał na bardzo wysokim poziomie i tylko żal, że do klubu nie przyszło więcej osób. Na koncercie Promenade Cinéma było około trzydziestu osób, ale za to dobrze reagujących na to co działo się na scenie.

Gwiazdą wieczoru jak już wspomniałem było Sexy Suicide, które wcześniej działało w poszerzonym składzie jako Neon Romance. Popularność ich zatacza coraz szersze kręci, bowiem przyjęcie jakie zgotowała im publiczność było naprawdę imponujące. Nawet Marika wydawała się być tym zaskoczona. Tak jak podczas występu Promenade Cinéma publiczność stała dość luźno rozproszona po całej sali, tak na występie Sexy Suicde wszyscy zgromadzili się tłumnie pod sceną. Trudno mi orzec ile osób pojawiło się na ich koncercie, ale szacując tak z grubsza wyszło mi jakieś sześćdziesiąt osób. Sądzę, że z czasem ta liczba zacznie zdecydowanie się powiększać. Przekonamy się o tym podczas następnej wizyty, a tymczasem skupmy się na samym występie. Sexy Suicide dobrze czuło się w roli gwiazdy. Nie wydawali się nadmiernie speszeni, szczególnie że publiczność jeszcze przed występem dawała wyrazy swego uwielbienia. Skoro publiczność była już "kupiona", to nie pozostało im nic innego jak dać z siebie wszystko. I tak też zrobili. Nie notowałem poszczególnych numerów, ale wydaje mi się, że zagrali cały album od deski do deski. Zresztą nie mieli specjalnie wyboru, bowiem trudno coś pominąć jeśli ma się na koncie tylko jedną płytę. Niemniej trzeba zabezpieczyć się na takie sytuacje jaka miała miejsce w Poznaniu, gdzie po zagraniu wszystkich utworów, publiczność nie chciała by sen ten już się skończył. Żywo domagała się kolejnych utworów, a zespół nie mając nic więcej w zanadrzu, musiał ponowenie wykonać jeszcze dwa utwory. Publiczności jednak to nie przeszkadzało i bawiła się wyśmienicie. Można by jednak pomyśleć o włączeniu do repertuaru jakieś dwa cudze utwory. Oczywiście najlepiej jakiejś hity z lat osiemdziesiątych. Już widzę oczami wyobraźni jak Marika z Bartkiem odpalają nam jakiegoś Kapitan Nemo, albo stare Kombi. Publiczność chyba oszalałaby z zachwytu. Pomimo wąskiego jeszcze repertuaru wizytę Sexy Suicide należy zaliczyć do bardzo udanych, o czym zaświadczy nie tylko publiczność, ale i sam zespoł, który schodził ze sceny w glorii chwały.

Jakub Karczyński
      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz